Baśka, tytułowa bohaterka czwartej części przygód \”Kobiet nieidealnych\” duetu M. Kawka i M. Hayles, ma wszystko, o czym kobieta może zamarzyć. Kochający, świetnie zarabiający mąż, luksusowe mieszkanie, możliwość spełniania wszelkich zachcianek, trzy oddane przyjaciółki, matkę i teściową. Ma też czterdzieści lat i właśnie urodziła córkę, stawiając tym samym kropkę nad i swojej kobiecości. Czy można chcieć czegoś jeszcze?
No właśnie… od pierwszych stron zapałałam do bohaterki niechęcią i trwa ona nadal, choć dawno skończyłam lekturę. Rozpieszczona przez męża, egoistyczna, by nie rzec egocentryczna, użala się nad sobą. Opiekę nad dzieckiem i domem powierza ukraińskiej gosposi, męża też ledwo zauważa. Całkowicie pochłonięta jest rozważaniami nad utratą urody, kreując się na ofiarę losu. To nawet nie wygląda na depresje poporodową, a raczej lenistwo i skupienie na swojej wyimaginowanej krzywdzie.
Na efekty tego marazmu nie trzeba długo czekać. Baśka nie zauważa wielu istotnych symptomów, ma żal do męża, nie widząc, że coś złego dzieje się w jej otoczeniu. Musi dojść do dramatycznych wydarzeń, by kobieta przebudziła się z letargu i zaczęła działać.
Na szczęście zawsze może liczyć na obie matki oraz przyjaciółki, z którymi udaje się wyjść z niejednej opresji.
Mimo mojej niechęci do bohaterki powieść przeczytałam szybko. Napisana jest dosyć poprawnym językiem, w kilku miejscach zabawnym. Postaciami w zamierzeniu komicznymi są matki, autorki wykreowały je na zasadzie kontrastu i ich ciągłe utarczki słowne powinny bawić, choć czasem zamiast beztroskiego śmiechu, pojawia się raczej grymas.
I choć nie jest to może literatura wysokich lotów, to porusza kilka ważnych spraw, w tym przede wszystkim relacje matek z dziećmi, gdyż oprócz całej gamy uczuć Baśki do swojej maleńkiej córki Hani, poznajemy powikłane i niełatwe relacje pozostałych przyjaciółek ze swoimi dorastającymi dziećmi. A przyznać trzeba, że zarówno Tolek i Harumi – synowie Magdy i Izy, jak i Luśka – córka Joanny dają swoim matkom nieźle popalić.
Podsumowując, powieść czyta się lekko ale nie jest to porywająca lektura, która na długo pozostałaby w pamięci.
Anna Kruczkowska