Po Bonie przyszedł czas na Barbarę Radziwiłłównę. Historia spisana przez Magdalenę Niedźwiecką opowiada o młodej kobiecie, w której zakochał się Zygmunt August, późniejszy król Polski i Wielki Książę Litewski, ale nie tylko, bo autorka porusza wiele wątków, mniej lub bardziej znanych z lekcji historii.
Akcja książki rozpoczyna się w roku 1537. Bona, która nadal rządzi u boku swojego męża, Zygmunta, nie dopuszcza do władzy swojego jedynego syna. Niemniej, w jej przekonaniu, robi wszystko, aby August otrzymał władzę i pieniądze po śmierci ojca. Niestety, młody król, podjudzany przez Radziwiłłów, szczególnie Mikołaja zwanego Czarnym, postanawia walczyć o swoje. Nie chcę żyć dłużej pod matczyną spódnicą. August, znany z rozwiązłego trybu życia, podczas jednej z wizyt na Litwie poznaje kuzynkę Czarnego, Barbarę, młodą wdowę. Władca jest nią oczarowany, ale niektórzy mówią, że kobieta rzuciła na niego urok. Trzeba zaznaczyć, że Barbara znana jest z rozwiązłości, zabaw i dostatniego życia. Nikt na dworze w Krakowie nie spodziewa się, że przelotny romans przerodzi się w coś trwalszego, zwłaszcza Bona. Jednak młody król poślubia w tajemnicy przed szlachtą i rodzicami Barbarę.
Jak wspomniałam przy Bonie, bardzo cenię sobie książki Magdaleny Niedźwieckiej i cieszę się, że po Opowieściach z angielskiego dworu skupiła się na Jagiellonach, tchnęła ponownie w nich życie i przeniosła czytelników do XVI-o wiecznej Polski. Do tej pory historię Polski znałam wyłącznie z podręczników, a autorka pozwoliła mi spojrzeć na tych ludzi inaczej. Przybliżyła mi ich biografię i spowodowała, że z ciekawością zaczęłam szukać głębiej i dalej, aby poznać historię ludzi, którzy już dawno odeszli. Pierwszy tom opowiadał o losach Bony, królowej Polski, Włoszki, która nie zyskała sympatii szlachty i magnaterii się szlachcie. Nie podobał jej się system rządzenia w Polsce i nie mogła pogodzić się z tym, że król o wszystko musi pytać innych, uprzywilejowanych. Na jej temat po Polsce rozeszły się plotki, że jest czarownicą i truje swoich wrogów, a wszystko dlatego, że wychowała się w tak odmiennym kulturowo kraju i odebrała bardzo dokładną edukację. Bona pojawia się i w tej części tuż obok Barbary Radziwiłłówny. Są jak ogień i woda. Włoszka, temperamentna, mądra, oczytana. Barbara – wystawiona jako przynęta przez swoich braci, kochająca zabawę i lekki styl życia. Nazywana nawet wielką nierządnicą litewską. Te dwie kobiety nigdy się nie spotkały, a łączył je jeden mężczyzna, którego obie kochały. Jednak Barbara również ucierpiała. Po ślubie z monarchą nie wiodła królewskiego życia, została nawet odizolowana od świata, a później musiała znosić plotki i wyzwiska. Obie kobiety były na swój sposób postaciami tragicznymi, którym przyszło żyć w nieodpowiednich czasach.
Po lekcjach historii uważałam królową Bonę za osobę okropną, apodyktyczną i złą, a Barbarę za pokrzywdzoną, bo zakochała się w królu. Po skończonej lekturze muszę przyznać, że to Bona jest wspanialsza, chociaż nie jest pozbawiona wad. Autorka dosyć dokładnie zobrazowała jej konflikt z jednym żyjącym synem. Królowa chciała trzymać go pod spódnicą i miała nadzieję, że po objęciu władzy to do niej August będzie się zwracał po radę. Spory, konflikty, objęcie władzy na Litwie przez Jagiellona tylko powiększało mur między matką a synem. Czy można polubić obraz Zygmunta Augusta, którego serwuje nam autorka? Tak jak bohaterki, wzbudza od ambiwalentne uczucia, jednak w moim przypadku, szala przechyla się na stronę bez sympatii. Król dobrze wiedział jak prowadzić gierki polityczne, był łachy na pochlebstwa, był wręcz uzależniony od matki.
Pani Magdalena Niedźwiecka skutecznie zburzyła w mojej głowie obraz idealnej miłości pomiędzy Zygmuntem Augustem a Barbarą Radziwiłłówną. Pamiętam obraz Jana Matejki, na którym to król czuwa przy umierającej przedwcześnie żonie. Teraz już wiem, że prawda jest zupełnie inna i nigdy nie spojrzę już na to dzieło w ten sam sposób. Jednak tuż obok tej \”miłości\” pojawia się inna, dojrzalsza i trwalsza – pomiędzy Boną Sforzą a Zygmuntem Starym.
Autorka porwała mnie do XVI-o wiecznej Polski. Znam przecież historię, jak i większość z nas, ale nie obawiałam się, że przy tej książce się znudzę. Wiedziałam, że pani Magdalena Niedźwiecka, ze swoim kunsztem pisarskim, skutecznie mnie omota i nie pozwoli ani na moment oderwać się od książki. Barbarę Radziwiłłownę czyta się jak najlepszy romans i przygodówkę, z wypiekami na twarzy i niepokojem w sercu.
Teraz zostaje czekać mi na ostatni tom Zmierzchu Jagiellonów. Mam nadzieję, że autorka nie każe mi długo trwać w takim stanie, a co więcej, niedługo zaserwuje czytelnikom kolejną porywającą serię.
Katarzyna Krasoń