Wspinaczka górska jawi mi się jako ultra niebezpieczne zajęcie. Właściwie większość ludzi, gdy słyszy o jakiejś tragedii w górach, kwitują to stwierdzeniem, że pchanie się na wysokie szczyty to proszenie się o tarapaty. Pomimo tej postawy przeważającej w społeczeństwie, to jednak rocznie Zakopane jest całoroczną destynacją Polaków a zdjęcia z Giewontu, Kasprowego to porządny lans na fejsie, jak ktoś wdrapie się na Rysy to już szpan nad szpany (pamiętam, warsztaty z liceum, gdy mieliśmy się wzajemnie przedstawiać, a kolega gorączkowo przypominał mi, abym na pewno powiedziała, że wszedł na Rysy). Góry przyciągają, niektórych zdają się prowokować, do tego, by stawać w szranki z własną wytrzymałością, czasami prowokują, by kusić los.
Historia wspinaczki wysokogórskiej to historia katastrof, śmierci i żałoby, ludzie ulegali wyzwaniu rzuconemu przez dumne szczyty, chcieli pokonywać swoje słabości, zdobywać to, co niezdobyte, dla wielu wycieczki górskie były sposobem na obcowanie z absolutem, twierdzili, że w górach są bliżej Boga. Na początku ubiegłego stulecia powstało tatrzańskie Pogotowie ratunkowe, słynny dziś TOPR, bo nie ma roku, byśmy nie słyszeli o ratujących życie akcjach, ratowników, którzy narażają własne życie, by ratować, tych co często przecenili własne siły, bądź działali wbrew zdrowemu rozsądkowi. To obowiązkowa książka dla wszystkich co kochają góry, znajdziecie tutaj opisy niesamowitych akcji ratunkowych, ale także będziecie mogli górom, i tym, co oddali im życie przyjrzeć się bliżej, a może spróbujecie odnaleźć odpowiedź na pytanie, co w sobie mają góry, że tak przyzywają.
Ogólnie uważam, że Wydawnictwo iskry wydaje wspaniałe książki, dla pasjonatów, ta książka jest wznowieniem i jeśli raz ją przeczytacie, zrozumiecie dlaczego. Jest wspaniale napisana, z dbałością o szczegóły, nie w pogoni za sensacją, trafi nie tylko do wielbicieli gór, bo zainteresowała mnie, a ja ogólnie góry to lubię jedynie oglądać. Ta książka bardzo mnie wciągnęła, przede wszystkim literatura górska jest świetna na upały, chłodzi jak pyszne lody. Solidne jest to tomisko, od kiedy przyszło do mnie do domu, cieszy się zainteresowaniem mojej rodziny, podczytujemy i oglądamy.
Książka służyć może też ku przestrodze, bo dużo tutaj jest o wypadkach w górach, a dramatyzmu i autentyczności dodają relacje z gazet, na temat tych zdarzeń, co sprawia, że nie są to jakieś abstrakcyjne wydarzenia, ale możemy spróbować wrócić do tych chwil pamięcią. Bardzo polecam. Dobra lektura na urlop.
Katarzyna Mastalerczyk