Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, ale każdy, kto ich nie ma, ten wie, że ich brak nie oznacza szczęścia. Wiadomo, każdy woli płakać w mercedesie niż na przystanku. Zwłaszcza że infrastruktura w Polsce nie sprzyja wysiadywaniu na przystankach. Ponieważ jestem fanką romansów, ba raz na jakiś czas muszę jakiś przeczytać, bo inaczej jestem chora, to gdy zobaczyłam zapowiedź książki W pogoni za milionami, oczy mi się zaświeciły, w końcu uznałam, że będzie to książka, po którą sięgnę, gdy będę miała dosyć myślenia, dosyć głębszych tekstów. Powieść jest wznowieniem, poprzednio została wydania w podobnie kiczowatej okładce, chociaż ta aktualna jest jednak zdecydowanie w lepszym stylu, poprzednia była szczytem szkarady. Z tą można bez wstydu jeździć, nawet i komunikacją.
Młoda i bardzo urodziwa hrabianka dostaje spadek po zmarłym ojcu. Teraz jest nie tylko dobrze urodzona i piękna, ale także zamożna a wiadomo, że wtedy niczego więcej nie trzeba. Na dodatek w miłości też wydaje się, że jej się wiedzie, jest z wzajemnością zakochana w lekarzu Lucjanie. Zakochani snują wizję szczęśliwego życia, jednak zamiast spodziewanego szczęścia pieniądze przynoszą tylko zgryzotę. Biedna Nora musi poślubić hrabiego, bo jakżeby inaczej, ale nawet ślub nie jest gwarancją szczęścia i stabilizacji. Ktoś może sądzić, że siła złego, na jednego, jednak na Norę nie uwziął się los, ale zawistni ludzie, łasi na majątek, którzy nie cofną się przed niczym, by przejąć fortunę, czy coś jest w stanie zatrzymać spiralę tego zła?
Xavier de Montepin jest dla mnie autorem nowym, nie czytałam żadnych powieści jego autorstwa. Moja Mama też nie kojarzyła, a swego czasu, gdy pracowała, to sporo podobnych okładek gościło u nas w domu. Ta książka sięga do tradycji romansów, bardzo specyficznego gatunku, one mają oddać klimat arystokracji. Rozczaruje się ten, co będzie szukał w tej książce realizmu, ale czy czasami nie chcemy takich bajek? Mamy pięknych, młodych i bogatych, których jednak spotkają dramaty, to i taka okazja dla nas, żeby przypomnieć sobie, że majątek nie gwarantuje szczęścia i powodzenia.
Takie książki trzeba lubić. Moim zdaniem nadają się, nie na urlop, ale właśnie na taki czas, gdy mamy dosyć wszystkiego i chcemy odpocząć, nie myśleć, tylko zająć się jakimiś fikcyjnymi tragediami. Styl autora specyficzny, ale typowy dla takich romansów, dlatego, jeśli lubicie Dianę Palmer, chociażby to będzie to książka dla Was.
Katarzyna Mastalerczyk