Gdy myślimy o mitologii, od razu do głowy przychodzą nam wierzenia starożytnych Greków i Rzymian, które wałkowane są na lekcjach historii i na stałe weszły do popkultury. Od pewnego czasu i nasza rodzima, słowiańska religia jest dość popularna i dociera do coraz szerszego grona czytelników, dzięki powieściom. A czy słyszeliście kiedyś o wierzeniach starożytnych Majów? Imiona takie jak Al-Puch, Kukulkan czy Hurakan nic Wam nie mówią? Cóż, mi do tej pory też, chociaż kultura Majów i Azteków od zawsze mnie intrygowała. Nadeszła chwila, aby to zmienić. Wszystko dzięki książce z serii Rick Riordan Przedstawia Posłaniec burzy autorstwa J.C Cervantes (w tłumaczeniu Marty Dudy-Gryc).
Zane Obispo jest prawie normalnych chłopcem. Mieszka z mamą i wujkiem Hondo, nie chodzi do szkoły i niemal całe dnie poświęca badaniu wulkanu, który znajduje się niedaleko jego domu. Można powiedzieć, że chłopak jest szczęśliwy. Wszystko zmienia się, gdy dostaje się do nowej, prywatnej szkoły. Jedna noga Zane\’a jest krótsza, w wyniku czego chłopiec kuleje. Rówieśnicy byli dla niego bezlitośni w wymyślaniu przezwisk. To nie koniec niespodzianek – nasz bohater jest świadkiem, jak samolot rozbija się w wulkanie, ale na miejscu pilota nie siedzi człowiek, tylko potwór. Dodatkowo pierwszego dnia w szkole Zane poznaje Brooks, która ostrzega go przed niebezpieczeństwem. Okazuje się, że tylko chłopak może uwolnić starożytnego boga śmierci, Al-Pucha. Chociaż Zane nie chcę mieć z tym nic wspólnego, to zostaje wplątany w świat, o którego pojęciu istnienia nie miał.
Ja się przy tej książce bawiłam fenomenalnie. Przeczytałam ją w dwa wieczory – nie mogłam oderwać się od przygód i perypetii Zane\’a, Brooks i Honda. Ta trójka ma talent do pakowania się w kłopoty. Jak możecie się domyślić, Zane nie jest zwyczajnych chłopcem. Jest bogurodzonym, czyli odpowiednikiem greckiego herosa. Bohater jest odważny, temperamentny, ale i wierny swoim przyjaciołom i ideałom. Chociaż ma dopiero trzynaście lat, zostaje wplątany w wielką aferę i musi stawić czoła Temu, Który Cuchnie (dość oryginalny i zabawny przydomek dla pana zaświatów). Zane\’a da się lubić. Ba, jest bardzo sympatycznym nastolatkiem. Jego kompanii – Brooks i Hondo – bardzo się od siebie różnią, ale cała trójka tworzy trio, które dopełnia się w każdym szczególe.
Autorka nie oszczędza swoich czytelników – już od pierwszej strony nadaje tempo, które nie zwalnia, tylko przyśpiesza. Olbrzymy, bogowie, jasnowidzący, nahuale, zapomniane bóstwa, inne światy, demony – Cervantes nie chciała aby ktokolwiek, niezależnie od wieku, nudził się przy jej książce. I chociaż bohaterem jest jeszcze chłopcem, to bawiłam się przy Posłańcu burzy świetnie i mam nadzieję, że autorka napisze i kolejny tom przygód bogurodzonego. Cieszę się bardzo, że autorzy coraz częściej sięgają po te mniej znane mitologie, a Posłaniec burzy, dzięki nazwisku Riordana, ma szansę trafić do wielu młodych czytelników. Takie powieści rozbudzają ciekawość w młodych umysłach, kuszą informacjami i nie można się powstrzymać, żeby ich nie sprawdzić. Dodatkowo, obserwując i czytając o tym, jak Zane dorasta i budzi się w nim odwaga, mogą się nim inspirować. Bohater nigdy nie należał do grona popularnych w szkole, a z powodu swojego przypadku był gnębiony i przezywany. Czytając o uczuciach takiej osoby może niektórzy młodzi zrozumieją, że słowa ranią bardziej niż czyny?
Polecam. Jest to jedna z najlepszych młodzieżówek, jakie przeczytałam od bardzo dawna. Pełna przygód, emocjonująca, trzymająca w napięciu. Jeżeli szukacie jakiejś historii dla swoich pociech, to Posłaniec burzy będzie idealnym wyborem.
Katarzyna Krasoń