Rekomendacja samego mistrza Harlana Cobena zobowiązuje, pomyślałam, sięgając po powieść A. Kaplana. Było to pierwsze po długiej przerwie spotkanie z powieścią sensacyjną, zatem wiele się po niej spodziewałam. Czy moje oczekiwania zostały zaspokojone?
Od samego początku książki, fabuła biegnie dwutorowo. Poznajemy antagonistów: tajemniczego terrorystę, zwanego Palestyńczykiem i podążającego jego tropem wolnego strzelca o pseudonimie Skorpion. O ile pierwszy jawi się jako fanatyk gotowy umrzeć za sprawę i nie cofający się przed niczym w imię idei, o tyle Skorpion zmaga się z wieloma dylematami natury moralnej. Musi też zmierzyć się nie tylko z nieuchwytnym wrogiem, ale także wiecznie skłóconymi służbami wielu krajów oraz nieufnością ze strony bezpośredniego zleceniodawcy Harrisa.
Jak przystało na powieść szpiegowską nie zabrało też pięknej kobiety, a nawet kilku. Najciekawszą z nich jest z pewnością Nadżla, arabska dziennikarka walcząca o prawa kobiet. Moim zdaniem to ona jest postacią najlepiej zarysowaną, pełną sprzeczności i tajemnic. Bardzo długo nie wiadomo, po której stronie barykady stoi i jaka jest jej motywacja.
Pomysł fabularny oparty jest o próbę zamachu z wykorzystaniem zarówno broni atomowej jak i biologicznej, który swoim zasięgiem ma przyćmić zamachy 11 września. Jedyna osobą, która może powstrzymać Palestyńczyka i zapobiec największej tragedii w dziejach cywilizacji zachodniej jest oczywiście Skorpion, któremu dano z jednej strony wolną rękę i wiele możliwości, z drugiej nie posiada on pełnej wiedzy na temat zagrożenia, bo wywiady współpracujących teoretycznie ze sobą państw nie potrafią się porozumieć. W efekcie czytelnik zazwyczaj przed Skorpionem zna kolejne posunięcie Palestyńczyka lub potrafi się domyślić tego, do czego bohater dopiero dojdzie.
Powieść czyta się dość dobrze, choć przez pierwsze sto stron akcja raczej się ślimaczy. Dopiero po połowie nabiera tempa, luźne wątki zaczynają się ze sobą łączyć w spójną i coraz bardziej przerażająca całość, choć jeszcze przez długi czas mamy nieodparte wrażenie, że działania Palestyńczyka są dziwnie chaotyczne i nieskoordynowane na tyle, by zapewnić powodzenie jego akcji. I gdy jesteśmy pewni, że jak przystało na walkę dobra (Skorpion) ze złem (Palestyńczyk) dobro zwyciężyło, okazuje się, że to jeszcze nie koniec, a cała sprawa ma drugie dno.
Anna Kruczkowska