W pewien sposób fascynuje mnie duchowość ludzi z Zachodu. Przywykłam do religijności Polaków i sądzę, że my nie umiemy ludzi zachęcać do religijności. Polski katolicyzm często staje się synonimem zawziętości, braku tolerancji. Lubiłam filmy i książki o pastorach, o protestantach, ale ogólnie lubię czytać książki o czyimś rozwoju duchowym, lubię te poszukiwania, lubię to inne spojrzenie na duchowy świat. Zwłaszcza gdy ktoś się przyznaje do swoich słabości, a nie pokazuje, że od początku był taki super kryształowy. O właśnie, to jest dla mnie podstawowa różnica pomiędzy Polakami a resztą świata, Polak nie przyznaje się do błędów, nawet gdy pozornie coś robi źle to i tak się okazuje, że to był świetny wybór. A reszta świata jednak ma większą łatwość przyznawania się do błędu.
Thomas Merton zaprasza nas do wspinaczki po drodze światopoglądu, poszukiwania tego, o co chodzi w życiu. Czy rodzimy się ze wbudowaną w nas wątpliwością? Głodem wiedzy, poszukiwaniem odpowiedzi na fundamentalne pytania? Bo przecież ten mechanizm zaczyna w nas się odzywać niezależnie od tego, w jakiej rodzinie się wychowujemy, nie każda rodzina sprzyja takim poszukiwaniom. Motyw góry w odkrywaniu życiowych prawd nie jest może odkrywczy, ale Siedmiopiętrowej górze nie można zarzucić wtórności. Jest książką tak sprzyjającą refleksji, nastrajającej do rozważań, że stanowi po prostu literackie odkrycie.
Nie wiem, dlaczego takie książki ja ta straciły na popularności. Mam wrażenie, że teraz mówienie o wierze nawet nie, że nie jest modne, a jest synonimem obciachu i zacofania, modnie jest być ateistą o nihilistycznych poglądach. Wydaje mi się, że wiara, że to wszystko ma jakiś sens, poszukiwanie przyczyny Wszechrzeczy przyświecała człowiekowi od wieków, nie umarła ta przyczyna wskutek ewolucji. Taka książka jak ta przywraca w nas tę ciekawość, przypomina, że owszem możemy błądzić, możemy upadać, mylić drogę, ale najważniejsze to nie zatrzymywać się i szukać. Merton się nie wybiela, nie idealizuje, jest bardzo ludzki, bliski każdemu, chociaż dzielą nas poszczególne doświadczenia, ale łączy nas człowieczeństwo i droga, którą będziemy musieli pójść, nie zawsze oczywista, prosta i łatwa, ale zawsze wiodąca ku górze.
Czytając tę książkę, czułam obcowanie z literaturą, nie z powierzchownym bzdurnym tekstem, ale książką, która dotyka mojego wnętrza, inspiruje mnie do rozwoju, skłania do poszukiwania, kwestionowania, czegoś, co uznałam już za pewnik. Świetnie napisana, mądra, warta przeczytania!
Katarzyna Mastalerczyk