\”Nocny człowiek\” nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością J?rna Lier Horsta. Miałam już okazję przeczytać kilka jego powieści z cyklu o Williamie Wistingu, aczkolwiek zdecydowanie nie robię tego w odpowiedniej kolejności – przynajmniej teoretycznie. Odnoszę wrażenie, że to jedna z tych serii kryminalnych, w których nie trzeba specjalnie trzymać się numeracji tomów. Każda część skupia się na zupełnie innym śledztwie, dlatego nie ma najmniejszego problemu w połapaniu się w danej historii – no, chyba że należycie do tego grona czytelników, którzy lubią się mocniej zagłębić w życie osobiste głównego bohatera. Jednak Horst stawia przede wszystkim na wątki kryminalne.
Tym, co zdecydowanie podobało mi się w moim kolejnym spotkaniu z twórczością Horsta, był klimat. Mglisty, jesienny, ponury – nie ukrywam, że przepadam za taką atmosferą w przypadku kryminałów. Spodobała mi się również sama zbrodnia – policja nie miała do czynienia ze zwyczajnymi zwłokami, tutaj wszystko miało swój wydźwięk. Każde okaleczenie. Z ciekawością śledziłam rozwój śledztwa, bowiem byłam ogromnie ciekawa, kto za tym wszystkim stoi, a przede wszystkim, co nim kieruje. Dlaczego postępuje tak a nie inaczej? Czy może mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą? Czy to jakaś większa sprawa? W jaki sposób to wszystko funkcjonuje? Spodobała mi się pomysłowość autora oraz to, że naprawdę dobrze operował akcją.
William Wisting to facet, którego da się lubić. Mocno skupiony na pracy, lekki odludek, który nie ogarnia kontaktów międzyludzkich, ale jednak miał chwile, które były na swój sposób urocze – chociażby pojawienie się jego córki. Od razu jako ojciec pomyślał o tym, że trzeba posprzątać mieszkanie i zrobić zakupy – bo przecież rodzicielska troska nie ma sobie równych. Mimo wszystko pojawienie się Line nie ułatwiło mu służby, bowiem odnajdywanie kolejnych zwłok uświadomiło go w przekonaniu, że to naprawdę mocna i niebezpieczna sprawa. A jedną z dziennikarek zajmujących się nią, była właśnie jego córka?
Śmiało mogę napisać, że ta powieść prezentuje brutalność narkotykowego świata. Myślę, że nawet niespecjalnie odbiega to od realiów prawdziwego świata. Brutalność i brak skrupułów, wykorzystywanie przerażonych dzieci, groźby i ryzyko. Gorzkie klimaty, zdecydowanie – dlatego też klimat, o którym pisałam na początku, był tutaj takim dodatkowym elementem, który podsycał to wszystko. Intryga jest faktycznie wciągająca, nie mam też nic do zarzucenia stylowi autora, aczkolwiek nie ukrywam, że momentami to wszystko było lekko nużące. Horst faktycznie mocno rozbudowuje wszystkie elementy, czasami chyba tracąc poczucie tego ?dobrego smaku?, chociaż drobiazgowe śledztwo zazwyczaj jest czymś, co urzeka wymagających czytelników.
Mimo tego, że całokształt powieści przypadł mi do gustu, to nie mogę napisać, że \”Nocny człowiek\” jest książką, która wyróżnia się na tle innych kryminałów. To dobrze skonstruowana historia, odpowiednio napisana, wciągająca, aczkolwiek jest typowa dla swojego gatunku ? nie ma w niej nic wyjątkowego. Poprawna, ale nie wyjątkowa.
Magdalena Senderowicz