Postanowiłam z przyjaciółką, że będziemy regularnie chodziły do kina. W styczniu podejmujemy co roku to postanowienie, no i tak różnie bywa, ale w tym roku już naprawdę od sierpnia idzie nam bardzo dobrze. Im częściej się w kinie jest, tym bardziej się człowiek nakręca, bo okazuje się, że w zapowiedziach są coraz to nowe filmy, na które mamy ochotę. Tak zobaczyłam zwiastun Obywatela Jonesa, a traf chciał, że książka chwilę wcześniej do mnie przyszła, bo na okładce jest James Norton, a ja go kocham i planuję za niego wyjść. Tak, dobrze zrozumieliście, książka mnie zainteresowała, bo na okładce był facet, który mi się podobał, a nazwisko nie mówiło mi nic. Co za ignorancja. A zasłużył się bardzo, walczył o prawdę w świecie, takim jak dziś, gdzie kłamstwo wygrywało, bo stała za nim kasa i wpływy.
Gareth Jones to walijski reporter, wcale nieźle wykształcony jest obywatelem świata. Szczególne przywiązanie żywi do Kraju Rad. Sowiecka Rosja jest przedmiotem zainteresowania Zachodu, ten nowopowstały twór na miejsce carskiego Imperium jest tajemnicze, ale rozpycha się łokciami, rości sobie prawo do rzucania wyzwania reszcie świata, stawia się za wzór. Młody Jones ulega urokowi i magi wsi potiomkinowskich, bo tak pokazuje się ten kraj obcym. Prędko jednak odkrywa, jaka jest prawda, ma swój rozum, z lęku przed cenzurą prawdę pisze dopiero po opuszczeniu ZSRR. Gareth Jones będzie obserwował z bliska wydarzenia, które ukształtują świat, krach na nowojorskiej giełdzie, dojście Hitlera do władzy, prawdziwe oblicze komunizmu. Tym zasłynie, tym, że jako pierwszy powie światu, że Związek Radziecki kłamie, że kolektywizacja, zamiast rozwijać kraj, zabija ludzi. To on idąc pieszo przez zakazane tereny Ukrainy, wyniesie w świat wieść o wielkim głodzie, o Hołodomorze, który i w obecnym świecie jest mało znane. Jak okrutnie go potraktowano, inni dziennikarze nie tylko, go nie poparli, zarzucili mu kłamstwo. Poruszająca, lektura. Wstrząsająca!
Książkę pisze polski autor, co jest świetnym pomysłem, bo przybliża polskie aspekty w życiu Jonesa, przez co bohater staje się nam bliższy, wprawdzie momentami książka jest chaotyczna, bo tu Niemcy, tu Ameryka a tu znowu Azja. Autor pokazuje nam Wielki Głód oczyma Jonesa, pokazuje codzienność Kraju Rad, pokazuje arenę międzynarodową, inne kraje, które wolą milczeć w imię dobrych stosunków ze Stalinem. Świat woli nie wierzyć, że dyktator głodzi swoich ludzi. A dziennikarze, zamiast krzyczeć o tym, to za luksusowe życie przypochlebiają się Stalinowi.
Strasznie mnie ta książka poruszyła, przerażające jak świat się nie zmienił, jak mechanizmy nim rządzące się nie zmieniły. Polecam gorąco tę książką. Naprawdę jest bardzo godna uwagi!
Katarzyna Mastalerczyk