Mawiają, że los jest równie przewrotny co niespokojna artystyczna dusza. Nigdy nie wiesz, co cię zachwyci lub gdzie cię poniesie. Żyjesz chwilą i nie stawiasz sobie celów, ale przeznaczenie ma już plan, jak wywrócić to wszystko do góry nogami. Miłość nie pyta o pozwolenie i gotowość.
Finka ma duszę artystki. Gdy w samolocie widzi przystojnego i równie oryginalnie ubranego mężczyznę z ukrycia robi mu zdjęcie. Chce wykorzystać jego wizerunek w swojej pracy, jednak do tego potrzebuje jego zgody. Z pomocą przychodzi jej przyjaciółka Martyna, która na co dzień pracuje w korporacji i dość lekko podchodzi do życia. Dziewczyna wrzuca zdjęcie mężczyzny do sieci i wywołuje tym sporą burzę. Tajemniczy mężczyzna staje się ofiarą internetowego żartu, a jego przyjaciel Henio, wzięty adwokat i lekkoduch postanawia wytoczyć proces przeciwko Fince i Martynie. Czy dojdzie do rozprawy sądowej? Czy Rafał jako artysta, zrozumie wizje Finki i sprawa będzie miała szczęśliwy finał?
Pochodząca ze śląska autorka chce zabrać nas w środek historii osadzonej w polskich realiach, gdzie wspólny artystyczny projekt rozpoczyna się od jednego zdjęcia, a rozpędza przy tym szereg pomyłek, potknięć i zabawnych sytuacji. Czy bez wyjścia? Przekonajcie się sami.
Nie podchodziłam do tej historii z oczekiwaniami. Ot historia z magią świąt w tle i ciekawie zapowiadającą się fabułą, która może poprawić humor. Czy tak było? Uśmiałam się co niemiara, szczególnie gdy pierwsze skrzypce grali Martyna i Henio. Pod względem charakteru i wyrazistości nie odstępowali Finki i Rafała, wspólnie tworząc coś niezwykle lekkiego, trochę przewidywalnego, ale chwytającego za serce.
Wyrazistość postaci i pomysł na fabułę to jednak nie wszystko. Całość powinna zgrać się w porywającą opowieść i faktycznie na tym polu czegoś mi zabrakło, ale tylko przez chwilę, gdyż autorka świetnie wykreowała finał tej historii, pozostawiając nam, czytelnikom pole do popuszczenia wyobraźni i poprowadzenia dalszych losów po swojemu.
Powieściopisarka umiejętnie osadza fabułę w czas około świątecznych przygotowań, gdy wszyscy spodziewają się, że trudy dnia codziennego magicznie się rozpłyną, a święta dadzą nam moc na pokonywanie przeszkód. To ciepła, wesoła i romantyczna powieść, która sprawdzi się na jeden zimowy wieczór. Czyta się ją szybko, z uśmiechem nieschodzącym z ust. Połączenie artystycznych dusz z ludźmi odnajdującymi się w szarej rzeczywistości korporacji i sądowych korytarzy wyszło świetnie i sporo namieszało w tym, kto, z kim i dlaczego.
Do Wigilii się zagoi to powieść o poszukiwaniu siebie, strachu przed bliskością i samotnością, ale i uczuciach, które nie wybuchają nagle i bez ostrzeżenia, a rosną niespiesznie w swoim tempie, pokazując jak niedaleko od nienawiści do miłości. Napisana poprawnie, dzięki czemu czyta się ją niezwykle przyjemnie. Pióro powieściopisarki przekonało mnie do siebie i z pewnością sięgnę po jej kolejne powieści.
Myślę, że Do Wigilii się zagoi znajdzie swoich odbiorców i sprawi, że kolejna świąteczna historia pojawi się na waszych półkach. Choć nie jest wymagającą lekturą, warto po nią sięgnąć, gdy zajrzy nam w oczy głód historii lekkich i przyjemnych w odbiorze. Ciekawe komu wy będziecie kibicować w uczuciach między tą czwórką.
Marta Daft