Wojenne historie pojawiają się na polskim rynku książki coraz częściej. Mimo okropieństw tamtych lat, a może właśnie dlatego, nie chcemy zapomnieć o historiach tysięcy ludzi, często anonimowych, którzy żyli i ginęli podczas II wojny światowej. Dziadkowie i rodzice opowiadają swoim dzieciom o tych strasznych czasach, ważna jest pamięć. Zdarza się jednak, że kolejne pokolenia dowiadują się o przeszłości swojej rodziny przez przypadek. A opowieści, o których słyszą, stają się zarzewiem historii, która zostaje przelana na karty książki. Tak właśnie zdarzyło się w przypadku \”My mieliśmy szczęście\”. Autora, opowiedziała historię pokolenia swoich dziadków i pradziadków – rodziny Żydów z Radomia, którzy przeżyli wojnę. Oni mieli szczęście.
Rodzina Kurców żyje szczęśliwie w Radomiu. Są dość mocno zasymilowani, a święta żydowskie spędzają w gronie najbliższych. Rok 1939 przynosi ciemne chmury, które dość szybko niosą za sobą nawałnicę. Rodzina rozjeżdża się po świecie. Radom, Lwów, Warszawa, Syberia, szlak Andersa, Francja, Ameryka Południowa… Każdy walczy na swój sposób, żeby przetrwać. I choć jest to prawie nieprawdopodobne: rodzice, pięcioro dzieci, ich żony, mężowie i dzieci przeżywają piekło wojny, choć sytuacje, w których się znajdują, jeżą włosy na głowie. Jak im się to udaje?
Wiele jest książek o wojnie, ale mam wrażenie, że każda z nich oddaje trochę inną atmosferę, innego ducha tamtych czasów. Tutaj autorka pokazała losy swojej rodziny. W wieku piętnastu lat, amerykanka dowiedziała się, że jej rodzina pochodzi z Radomia. Usłyszała niesamowite historie wojenne i przelała to na papier. Trzeba przyznać, że autorka wykonała świetny research i czuć prawdziwość miejsc, w których dzieje się akcja, szczególnie rodzinnego Radomia.
Książka przedstawia losy ośmiorga osób podczas wojny i chwilę po niej. Nie są to historie pełne, a raczej pokazują pewne momenty w tym czasie, najbardziej dojmujące, które mogły być ostatnimi chwilami bohaterów.
Gdziekolwiek by spojrzeć, wiszą wielkie płachty ze swastykami, plakaty z napisem ŻYDOSTWO TO ZBRODNIA, pokazujące okropne karykatury Żydów z haczykowatymi nosami, witryny zamalowane tym samym, trzyliterowym słowem, jakby \”Żyd\” to było jakieś przekleństwo, a nie część czyjejś tożsamości. Jej tożsamości. Wcześniej uważała się za żonę, matkę, utalentowaną pianistkę. Teraz nie jest nikim innym niż po prostu Żydówką.
Wraz z kolejnymi rozdziałami widać pogłębiającą się represje i coraz większą śmierć. Pierwsze miesiące wojny, choć Niemcy dość szybko pokazują, że Żydzi są pariasami, dają jeszcze wrażenia normalności. Przymusowa praca nie jest w końcu najgorsza. Z czasem jednak pojawiają się getta i wywózki. Później ich likwidacja i komory gazowe. Książka doskonale przedstawia ten progres. Początkowo każdy myśli, że nie będzie tak źle, lecz z każdym kolejnym dniem wydarzenia stają się coraz bardziej nieprawdopodobne i nieludzkie.
Śmierć jest straszna, ale równie ciężka jest niewiedza o losie bliskich. Miesiące i lata bez informacji, czy ktoś żyje, w jakim jest stanie. Lata wojenne miały bardzo ograniczony przepływ informacji, szczególnie niewojskowych. Brak radia, brak gazet. Nie mówiąc już o współczesnych środkach przekazu. Niewiedza jest najgorsza.
Felicja mocno zaciska powieki, ale rozumie sytuację. Wie, co się za chwilę wydarzy. I na dźwięk pierwszego głuchego trzasku coś w jej umyśle trzyipółletniego dziecka mówi jej, że nigdy nie zapomni tego dnia, zapachu zimnej, bezlitosnej ziemi, tego, jak zadrżała pod nią, gdy człowiek z szeregu za nimi próbował ucieczki, jak z jego dziury w głowie wypływała krew, niczym z przewróconego słoika, nie zapomni bólu w piersiach, gdy biegła tak szybko, jak tylko potrafiła, do kobiety, której nigdy wcześniej nie widziała, i teraz tego dźwięku wystrzałów, jednego po drugim, raz po raz, setki razy.
Mimo tragicznych losów całej rodziny, najbardziej żal było mi małej Felicji. Dziewczynka ma rok, kiedy zaczyna się wojna. Wraz z latami terroru powoli dorasta, choć wiele wydarzeń w których uczestniczy, zostanie z nią na zawsze. Również inni członkowie przeżywają tragiczne momenty. Przetrwanie na Syberii, trudna podróż szlakiem Andersa, bitwa pod Monte Casino, Powstanie Warszawskie, obrona Lwowa. Różni bohaterowie znajdują się w istotnych momentach wojny.
\”My mieliśmy szczęście\” to losy wojenne rodziny Kurców napisane przez wnuczkę jednego z bohaterów. Z pewnością trzeba brać poprawkę na stosunek autorki do bohaterów, który w jakimś stopniu jest wyidealizowany. Jednocześnie jednak historia jest niezwykle barwna, pokazuje również jak szybko zmieniało się podejście nazistów do Żydów. Warto sięgnąć po ten tytuł, poznać losy Żydów i ich spojrzenie na wojnę.
Magdalena Barwińska