W Barcelonie nie można się nie zakochać. Stolica Katalonii to nie tylko mieszanka gotycko-modernistycznych budowli, przestrzeni wypełnionych sztuką oraz targów i galerii handlowych. To miasto, które nigdy nie zasypia, w którym zakocha się zarówno romantyk, zauroczony piaszczystym wybrzeżem czy Barrio G?tico, jak i miłośnik sztuki, który może całymi godzinami wędrować po muzeach i galeriach sztuki. To także prawdziwy raj dla smakoszy życia, którym do gustu przypadną niezliczone knajpki i lokalne bary tapas. Właśnie w Barcelonie aż siedem z dziewięciu zabytków wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, zaś każda z wyróżnionych budowli jest dziełem \”czarodzieja architektury\”, czyli Antoniego Gaudiego.
Do rozgrzanej słońcem Barcelony, pełnej wspaniałych dzieł sztuki, niezwykłych legend, klimatycznych restauracyjek oraz soczystych owoców, przenosi nas Anna Wawrykowicz. Jej książka pt. \”Zakochana w Barcelonie\”, opublikowana nakładem Wydawnictwa Novae Res, to wyjątkowa pozycja nie tylko dla miłośników romansów czy książek obyczajowych, ale też dla iberystów, miłośników hiszpańskiego języka, kultury, a także samej Hiszpanii. Wybierając się z autorką w tę wyjątkową podróż, znajdziemy w Wawrykowicz znakomitego przewodnika, który nie tylko po Barcelonie nas oprowadzi, ale sprawi że pokochamy to miasto, równie mocno, jak ona.
Poznajemy Gosię, która na uniwersytecie wykłada historię Hiszpanii, specjalizując się w wieku XX. Do Barcelony przybywa dzięki stypendium Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zaś wyjazd ten jest dla niej ostatnią szansą na zebranie materiałów do doktoratu. Jest zarazem bodźcem do tego, by po rozwodzie zacząć nowe życie. Dzięki pomocy starszego brata i jego żony, którzy zajęli się córeczką Gosi, ona może pracować i chłonąć niezwykłą atmosferę miasta.
Jednak Barcelona to nie tylko budynki i budowle, nie tylko wspaniałe jedzenie czy kawa, która ponoć doskonale pomaga na depresję. To nawet nie tak fascynujące zwyczaje, jak Semana Santa czy przejęcie ognia z góry Canigó, ale przede wszystkim tworzący to miasto ludzie. Gosia wynajmuje mieszkanie u wdowy Nurii, a jej sąsiadem jest sympatyczny Amerykanin, Willy, który przyjechał do Hiszpanii uczyć się języka i… dobrze się bawić. Poznajemy również przyjazną Montse, przewodniczkę miejską Laię, a także przystojnego lekarza weterynarii Marca. Liczymy, że to właśnie z nim los połączy Gosię, ale przeznaczenie jest niekiedy bardzo przewrotne, a na horyzoncie pojawia się Tomasz…
Jak zatem zakończy się ta historia? W pewnym momencie tak wciągają nas spacery po mieście, słuchanie opowieści o Katalończykach, degustacje nowych potraw czy odkrywanie zabytków, że to, u boku jakiego mężczyzny bohaterka znajdzie szczęście, schodzi na dalszy plan. Liczy się bowiem tylko, by była szczęśliwa, zaś powód do powrotu do Barcelony znajdzie się zawsze, nawet wówczas kiedy nie usidli Hiszpana. Przekonujemy się zresztą, że kultura macho jest w Hiszpanii wciąż mocno zakorzeniona i niekoniecznie jest to z korzyścią dla kobiet – bohaterka w jednej z restauracji, jako samotna kobieta, nie została nawet obsłużona. Zatapiając się w lekturze, spędzamy dobrych kilka godzin w Barcelonie, a plastyczne opisy, bogactwo wiedzy autorki oraz umiejętność podzielenia się nią z czytelnikiem sprawiają, że mamy ochotę natychmiast rezerwować lot do Hiszpanii oraz zapisać się za kurs językowy.
Justyna Gul