Chociaż znam twórczość Ałbeny Grabowskiej, nie spodziewałam się, że jej najnowsza książka aż tak mnie zachwyci. To, przynajmniej do tej pory, najlepsza powieść w dorobku autorki. Matki i córki paraliżuje emocjami; ta powieść mnie wchłonęła i nie mogłam się od niej oderwać ani na chwilę.
Cztery pokolenia. Cztery kobiety. Prababka, babka, matka i córka. Marianna, która przetrwała Sybir. Sabina była więźniarka obozu koncentracyjnego. Magdalena, która tego samego dnia urodziła córkę i straciła męża. Lila, wychowana przez kobiety, bez mężczyzn. Cztery historie, cztery charaktery i tajemnice skrywane przez lata, które wpływają na przyszłe pokolenia. Czy możliwe jest poznanie prawdy o sobie, o swojej przeszłości? Czy budowanie własnego ja na niedopowiedzeniach jest możliwe?
Ałbena Grabowska nie zdradza wszystkiego czytelnikowi od razu. Historie bohaterek buduje z każdą stroną. Kolejne rozdziały zdradzają czytelnikowi zatajone fakty, opisują tragiczne wydarzenia; autorka odkrywa przed nami tajemnice, które na zawsze miały pozostać zapomniane. Zagłębiając się w historie bohaterek, obserwujemy wszystkie wydarzenia, które je ukształtowały. Wraz z postaciami płaczemy, cierpimy, umieramy, szukamy, znosimy trudy obozu czy Syberii. Każda kolejna strona może ponownie wywołać wielką falę emocji, która niemal zwala nas z nóg, ale czytamy dalej, bo chęć poznania wszystkich sekretów jest nie do zwalczenia. Autorka wlała w Matki i córki multum emocji, które obezwładniają i uzależniają.
Ałbena Grabowska w swojej książce przedstawiła cztery kobiety. Są rodziną, ale różnią się od siebie diametralnie. Łączy je jedno – mają przed sobą tajemnice. Nie chcą, żeby Lila się kiedykolwiek o nich dowiedziała i stoją na ich straży jeszcze po śmierci. Perspektywa narratora zmienia się w każdym rozdziale – autorka co chwile oddaje głos innej bohaterce, dzięki czemu czytelnik może się z nimi bardziej zżyć, zrozumieć ich zachowanie i emocje, jakie im towarzyszyły w najbardziej tragicznych momentach życia. Czy któraś historia najbardziej mnie urzekła? Nie. Młodość każdej z bohaterek przypada na inne czasy, ustrój, codzienność. Każda musi zmagać się z tym, co los jej dał. Owszem, obóz czy zsyłka na Syberii to traumatyczne przeżycia, które ukształtowały bohaterki, jednak i młodsze pokolenie przeżywało swoje własne tragedie.
Matki i córki to powieść, która głęboko zakorzenia się w sercu czytelnika; to historia warta każdej poświęconej jej sekundy. Ja jestem oczarowana i zachwycona tym, jak warsztat pani Ałbeny ewoluuje, zmienia się i wciąż doskonali.
Katarzyna Krasoń