Zraniona, molestowana, wykorzystywana, bita, opluwana, gwałcona, zabijana… Taka jest kobieta Meksyku. Bardzo często pozostawiona sama sobie, bez pomocy, bez nadziei. Smutna, poddana. Chociaż bywają wyjątki. Wyjątki, które płacą ogromną cenę, za walkę, za prawdę, za dawanie innym schronienia.
Aktualna twarz Meksyku, nie ma w sobie nic ze współczucia.
Kobieta jest tam nikim.
Beata Kowalik, autorka książki \”No pasa nada! Nic się nie dzieje\”, stworzyła przejmujący dokument o życiu kobiety w Meksyku. Przekrój bohaterek jest ogromny: mamy tutaj rolniczki, sprzątaczki, biznesmenki, działaczki społeczne, bezrobotne, prostytutki, emigrantki, czarownice… Za każdą z tych kobiet kryje się historia. Zawsze bolesna. Najbardziej boli to, że na porządku dziennym te kobiety są bite, gwałcone (bardzo często przez swoich mężów), molestowane (w zasadzie nic oprócz upomnienia, nie grozi osobie która molestowała dziecko). Przykłady porwań dziewczynek, które później muszą zostać żonami swoich oprawców, przykłady skorumpowanej policji, która bardzo często bierze udział w przestępstwach. Nie ma gdzie szukać pomocy. Krew w żyła mrozi fakt, że działącze społęczni, którzy starają się pomóc poszkodowanym kobietom, bardzo często prześladowani są przez ich mężów, mafię, społeczeństwo. Są zastraszani, bici, porywani, torturowani. Nierzadko znikają bez śladu.
Każda kolejna strona przeraża coraz bardziej. Odłożyłam książkę na chwilę po przeczytaniu historii porwanej jedenastolatki, która w pierwszy dzień \”pracy\” jako prostytutka obsłużyła 40 klientów. Bez przerwy,
Mam wrażenie, że przez większą część książki, autorka stara się znaleźć odpowiedź na pytanie co musi się zmienić, żeby los kobiet w Meksyku mógł się zmienić. Co musi się stać? Odpowiedź pada w jednym z reportaży – zmiany muszą zacząć się delikatnie. Nie od zewnątrz, ale od wewnątrz. Od serc meksykanek. To one muszą zacząć wierzyć, że mają siłę, że mogą zmienić to \”machowskie\” społeczeństwo, że mają moc. Trudno jednak. Zmiany idą powoli. Bo jak uwierzyć w swoją siłę, kiedy mąż po raz kolejny pobił Cię do nieprzytomności, a policja jedyne co zrobiła, to wykonała do niego telefon i poprosiła o to, żeby Cię więcej nie bił…
Dlaczego zatem czytać takie książki? Po co? Czy jest sens dowiadywać się o złym losie kobiet w innej części świata, kiedy nic nie możemy zrobić? Świadomość. Musimy mieć świadomość tego, jak żyją inni ludzie na świecie. Od świadomości wszystko się zaczyna. Potem jest już tylko działanie.
Jedno jest pewne, po tej lekturze Meksyk już nigdy nie będzie kojarzył Wam się z rajem.
Karolina Guzik