O kolorach można pisać wiele, bo i ich samych, a właściwie odcieni jest tyle, że nie sposób zliczyć. Otaczają one nas na każdym kroku, dosłownie ubarwiając świat, w którym żyjemy. Jednak, jak zapewne się domyślacie, kolory poza swoją dosłownością, niosą za sobą często ukryty przekaz, czy znaczenie. Bo czy wiecie, że żółty w niektórych kulturach oznacza tchórzostwo, w innych zaś jest barwą, w którą ubierać mogą się tylko cesarzowie? Lub taki niebieski. Czy wiecie, że w Tajlandii jego jasne odcienie mają przynosić szczęście?
Z racji tego, że z natury jestem ciekawa i łaknę nowych informacji, a przy okazji mam dwóch równie ciekawskich chłopaków, którzy powoli zaczynają coraz intensywniej wsiąkać w świat książek, decyzja o zapoznaniu się z Historią kolorów, była niejako przesądzona. No, bo jak tu nie skusić się na coś tak fantastycznie wyglądającego, w dodatku obiecującego poznanie sekretów kolorów? Nie sposób.
Pierwsze, co rzuca się w oczy to szata graficzna, która jest wprost fenomenalna. Moi bohaterowie byli tak zafascynowani kolorowymi stronami i ilustracjami, że graniczyło to z oczopląsem i próbami wyrywania sobie książki z rąk, by móc z bliska podziwiać szczegóły. Od siebie, jako dorosłego czytelnika, dodam, iż szata graficzna w pełni oddaje nie tylko omawiane kolory i wybrane ich odcienie, ale ciekawi ilustrują historię ich… produkcji.
Każdy rozdział będący wyjściowo nazwą koloru (żółcienie, czerwienie, fiolety, błękity, zielenie), dzieli się na poszczególne odcienie. Nim jednak zabierzecie się za zgłębianie tejże wiedzy, każdorazowo przeczytacie słów kilka o historii samego koloru.
Same ciekawostki o poszczególnych odcieniach nie są przytłaczające, bo podane tak, by młody czytelnik w pełni pojął to, co autor chciał mu przekazać. Do tego przedstawione są one w taki sposób, że i dorosły czytelnik poczuje się zaintrygowany i z przyjemnością, sam odda się tej niedługiej lekturze.
Technicznie, użyta czcionka i interlinie, sprawiają, że wszelkie informacje czyta się bez konieczności mrużenia oczu i ślęczenia nad tekstem z lupą. Materiał jest przejrzysty, tytuły zaakcentowane są większym fontem, a poszczególne ciekawostki rozmieszczone w taki sposób, by czytelnik bez trudu sam podążał historią wszystkich odcieni i barw.
Ogromnie się cieszę, że na polskim rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej publikacji z kategorii literatury popularnonaukowej ukierunkowanej na młodszych czytelników. Po które bądź co bądź chyba nawet chętniej sięgają dorośli. Historia kolorów. Jak kolory kształtowały świat to lektura wartościowa, ciekawa i barwna (nawet dosłownie), która sprawia radość niejednemu czytelnikowi.
Pora więc rozpocząć kolorową podróż… Gorąco polecam!
Michalina Foremska