Jakieś dziesięć lat temu miałam obsesję na punkcie Hiszpanii, słuchałam tylko hiszpańskiej muzyki, wyszukiwałam hiszpańskie powieści, a tych było mniej niż teraz i wymagało to intensywnego grzebania w księgarniach, chodziłam na kurs hiszpańskiego i planowałam porzucenie studiów na rzecz bycia ulicznym grajkiem gdzieś w centrum Madrytu. Na szczęście trochę mi przeszło, trochę dorosłam, sympatia jednak pozostała. Nie rzucam się już na ślepo, na przymiotnik hiszpański, ale gdy widzę coś, co mnie zainteresuje, hiszpańskość jest dodatkowym atutem. Trylogia Białego Miasta jest na polskim rynku odkryciem, ludzie dyskutują o tych powieściach i wypatrują tomu drugiego. Trochę jest to pokłosie rozbudzonym w Polakach zainteresowaniem kryminałami z punktu widzenia patologów czy profilerów, czyli czegoś nowego. Pierwszy tom był odkryciem, jak będzie z kontynuacją?
Kraken wciąż zmaga się ze skutkami sprawy, którą śledziliśmy w Ciszy Białego miasta fizycznie i psychicznie wciąż dochodzi do siebie, a tutaj pojawia się dodatkowo nowy problem, w życiu prywatnym, wiadomość o ciąży, zamiast wybuchu radości przynosi, nową falę wspomnień i wątpliwości. Jakby tego było mało, okazuje się, że znaleziono zwłoki. Chociaż Krakren jest na zwolnieniu,, to jego pomoc jest niezbędna, bo nowe morderstwo przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Dodatkowo Kraken znał ofiarę, wobec tego nie może zostać obojętny, tym bardziej że spodziewa się kolejnych zabójstw, wzmaga to jego czujność, daje dodatkową motywację, tylko czy taki wyścig można wygrać?
Zawód profilera nie bez powodu jest doskonałym tematem do kryminałów to coś nowego, niby policjant, ale jednak wymykający się schematom, jest pretekstem do wniknięcia do głębi zbrodni, do badania psychiki sprawcy. To już nietoporne węszenie po śladach, bieganie z lupą po mieście i wyszukanie śladów, to wnikliwa praca umysłowa, coś niemalże na granicy magii, wróżbiarstwa, to dodaje emocji, przykuwa uwagę. I te wszystkie elementy tutaj znajdziemy, dobre wyważenie pomiędzy intrygą kryminalną a życiem prywatnym bohaterów.
Należy pamiętać, że jest to drugi tom, więc konieczna jest znajomość pierwszego, są oczywiście reminiscencje z tomu pierwszego, ale jednak warto czytać tę trylogię we właściwej kolejności, żeby dostrzegać i doceniać detale. Spotkałam się z opiniami, że ten tom jest słabszą kontynuacją, ja sama się nie zgadzam, nie czuję się zawiedziona, wiadomo to druga część serii, więc trudno oczekiwać samych nowych elementów, moim zdaniem czytelnik, któremu spodobała się pierwsza część, będzie usatysfakcjonowany. Ja tam niecierpliwie oczekuję na tom trzeci!
Katarzyna Mastalerczyk