Podnoszenie się z kolan po upadku bywa ciężkie, jednak wiedziony nadzieją człowiek potrafi odnaleźć w sobie siłę, by powstać. Branie za pewnik tego, co odzyskaliśmy, nie jest głosem rozsądku, ponieważ gdy my w uniesieniu odsłaniamy gardę, gdzieś obok uchylają się drzwi. One są milczącym zaproszeniem dla zła, które tylko czeka w uśpieniu.
Dwunastu zostało pokonanych, a świat powoli się odradza, a ludzkie serca napełniają się nadzieją na lepsze jutro. Historia jednak lubi się powtarzać, zataczać kręgi i dopełniać los w najmniej spodziewanym momencie. Dookoła zapanowała cisza i spokój. Młodsi mieszkańcy nie pamiętali wiroli i strachu, w jakim żyli przed tym, co dane teraz. Wszyscy skupiają się na budowaniu nowego świata. Tak powstaje Republika Teksasu.
Tworzenie wszystkiego od podstaw daje się jednak we znaki mieszkańcom, którzy nie zawsze zgadzają się z nowo wprowadzanymi prawami. Niektórzy żyją z tajemnicą, inni nadal nie wierzą, że zło odpuściło. Zero ma się dobrze i planuje zemstę. Wie, że jego plan mogłaby powstrzymać tylko Amy. Czy dziewczyna żyje? Kto zwycięży?
Tom trzeci trylogii Przejście był obietnicą majaczącą gdzieś w oddali, nadzieją na domknięcie wątków i ponowne porwanie w swe objęcia tłumów czytelniczych. Czy Miasto luster osiągnęło swój cel?
Autor trylogii jest mistrzem budowania napięcia, tworzenia skomplikowanej całości i jakże prostych rozwiązań pojawiających się problemów. Żongluje słowem, maluje opisami obrazy fascynujące i przerażające równocześnie. Miasto luster na tle swoich poprzedniczek z serii wypada o wiele wyżej. Powieściopisarz zadbał o każdy szczegół. Fabuła nie jest wydumana, czytelnik nie nudzi się nawet przez chwilę, bo akcja prze do przodu jak szalona. Udaje mu się zamknąć wszystkie wątki, które tworzył na kartach trylogii, nie tracąc przy tym ani kropli uwagi ze strony czytelnika.
Zachwyciły mnie rozwiązania fabularne, ale i konsekwentne prowadzenie postaci, które ewoluują, zmieniając się pod wpływem kolejnych wydarzeń. Akcja, napięcie i zawirowania, a do tego tajemnice. Wszystko to opisane z należytą dozą lekkości. Choć czasem opisy bywają przydługie, na końcu naszej podróży okazuje się, że wszystko wskakuje na swoje miejsce, a każdy choćby najmniejszy werset ma głębszy sens.
Groza, napięcie wciąż wiszące w powietrzu. Co jeszcze skrywa Miasto luster?
To jedna z lepszych post apokaliptycznych wizji świata, która dzięki umiejętności jej twórcy jest niezwykle realna. Justin Cronin wie jak skupić uwagę czytelnika, umiejętnie wplątać go w grę między dobrem a złem. Daje nam nadzieje, mami obietnicami zwycięstwa, a potem obiera nas z tych uczuć niczym pomarańcze.
Miasto luster to przeszło 800 stron niesamowicie wciągającej, tajemniczej i barwnej historii, którą pochłania się w krótkim czasie. To bardzo udany finał wizji pełnej niebezpieczeństwa, upadków i podnoszenia się z kolan, odzyskiwania nadziei i siły do walki o normalność, spokój i ciszę. Z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom post apokaliptycznych historii.
Marta Daft