Wygląda na to, że nie ma pisarza, którego książek czytałabym więcej od Remigiusza Mroza. Z imponującą liczbą 34 przeczytanych przeze mnie (obecnie) powieści przebija w mym osobistym rankingu nawet Stephena Kinga. Mając do niego sentyment (pamiętam jeszcze te czasy, gdy kolejka do autora na targach książki wynosiła jakieś, hmm… 20 osób) i lubiąc jego lekki styl, nie jestem bynajmniej bezkrytyczna. Każdy, kto przeczytał kilkanaście jego tytułów może zauważyć, że niektóre pozycje wypadają słabiej od innych. \”Listy zza grobu\”, czyli pierwszy tom przygód Seweryna Zaorskiego, nie powalił mnie, ale też nie miałam po lekturze poczucia straconego czasu. Postanowiłam sięgnąć po tom drugi, czyli \”Głosy z zaświatów\” i sprawdzić, jak dalej potoczyły się losy patomorfologa i policjantki.
Gdy rozstaliśmy się z Sewerynem i Kają, byli oni w mocno nieciekawej sytuacji. Zaorski, od początku traktowany w Żeromicach raczej nieufnie, nie zaskarbił sobie bynajmniej przychylności mieszkańców, a Kaja, zwana Burzą, miała, oględnie mówiąc, pewne problemy małżeńskie. Nic więc dziwnego, że z powodu niedawnych przeżyć bohaterowie od siebie stronią na tyle, na ile jest to możliwe w małej miejscowości. Gdy więc pewnego dnia Burza puka do drzwi Seweryna, ten jest przekonany, że musiało się stać coś naprawdę ważnego. Nie myli się – policjantka potrzebuje jego pomocy w dochodzeniu. Zostają znalezione zwłoki małej dziewczynki, co do której trudno stwierdzić jak zginęła. Ciało jest w nienaruszonym stanie, a dziecko wygląda, jakby zapadło w głęboki sen. Wkrótce zostaje znalezione kolejne martwe dziecko… Seweryn jest pewien, że będzie potrafił stać się głosem tych, którzy mówią już jedynie z zaświatów.
Gdy ciało umiera, rozkwita w nim życie.
Mężczyzna zaczyna otrzymywać dziwne przesyłki, w których dziecięcy głos odlicza po niemiecku i rzuca oderwane od siebie słowa. Co mają znaczyć te tajemnicze wiadomości? Dokąd doprowadzi wspólne śledztwo policjantki i patomorfologa? Czy Kaja i Seweryn znów zbliżą się do siebie? Czy przeszłość i jej błędy dadzą o sobie znać, czy też bohaterom uda się przed nimi uciec? Oczywiście Mróz rzuci Zaorskiemu i Burzyńskiej parę kłód pod nogi, a nie każdy jest mistrzem stolarki.
Przeszłość się więc o bohaterów upomni, ale nie w sposób, którego bym się spodziewała. Długo, właściwie do końca, nie mogłam odgadnąć, kto stoi za morderstwami dzieci, więc gdy Remigiusz Mróz przestał w końcu mylić tropy i skierował reflektor we właściwą stronę, byłam zaskoczona, i to tym pozytywnym zaskoczeniem z dodatkiem \”to ma sens!\”, a nie, jak to czasem bywa, z: \”ale jakim cudem do tego doszło?!\”. Tu więc wszystko gra, a jednak tej powieści nie czyta się bynajmniej łatwo, a to z powodu problemu, jaki porusza w niej autor – a mianowicie pedofilii. Dodatkowym kijem w mrowisko będzie dla niektórych zapewne fakt, że o akty pedofilskie oskarżany jest ksiądz, jednak w posłowiu autor się z tego całkiem zgrabnie tłumaczy. Mróz nie oszczędził ani siebie, ani czytelników, opisując dość dokładnie cały obrzydliwy proces. Widziałam, że niektórzy co wrażliwsi czytelnicy mu to wytknęli, ja jednak jestem zdania, że jeśli już poruszać tak trudny temat, to nie powinno się wygaszać sceny w momencie, gdy nic się jeszcze nie zdarzyło. Teksty na bolesne tematy mają coś w nas rozjątrzać, zaogniać, powodować oburzenie i imperatyw zrobienia czegoś przeciw, walki ze złem. Trudno to osiągnąć, mówiąc o sprawie naokoło i opłotkami. Gdy czytamy o takich rzeczach, nie ma nam być miło, przeciwnie, dyskomfort to znak, że autor osiągnął sukces. Moim zdaniem więc te sceny są dokładnie tak ohydne i oburzające jak być powinny.
Mam jakiś problem z Zaorskim, ponieważ nie wzbudza on we mnie specjalnych emocji. Jak pisałam po lekturze \”Listów zza grobu\”, to raczej Kaja jest mocniej jakaś, bardziej ludzka. Podoba mi się jednak, jak Mróz kreuje Seweryna jako ojca: jego więź z diablicami (tak nazywa swoje dwie córki) jest prawdziwa i szczera, pełna miłości i chwil zwątpienia, zwykłej złości, a czasem zmęczenia, ale jednak ojcostwo jest dla niego najważniejszą i najpiękniejszą rolą. Nawet Burza nie znaczy dla niego więcej, niż te dwie dziewczynki. Gdyby ktoś je skrzywdził, Zaorski naprawdę byłby w stanie zrobić wszystko, by tak nierozważnego człowieka ukarać. Nie ma jednak pojęcia, z kim tym razem gra.
– Chryste… – rzucił w końcu. – Myślałem, że to drugie nagranie to tylko kontynuacja pierwszego, a nie… nie oddzielna sprawa. Nie druga ofiara.
Urwał i rozejrzał się nerwowo, jakby zabójca czaił się gdzieś w okolicy. Doskonale go rozumiała, na jego miejscu też najpierw pomyślałaby o córkach.
– Mamy seryjnego zabójcę dzieci – jęknął.
Trzeba więc przyznać, że w porównaniu z pierwszą częścią, druga wypada lepiej. Jest bardziej równa, wyważona, a zakończenie nie irytuje swym nieprawdopodobieństwem. Widać też wyraźnie, że nie jest to koniec komplikacji w życiu bohaterów, bowiem otwarte rozwiązanie właściwie jasno daje do zrozumienia, że będzie również tom trzeci. Oby co najmniej na tak dobrym poziomie jak \”Głosy z zaświatów\”.
Karolina Sosnowska