Program telewizyjny \”Pieprz i Wanilia\” to jedno z wyraźniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa. Pobudzał wyobraźnię dziecięcą do marzeń o dalekich podróżach, choć nie wszystko dziecię rozumiało i nie każda informacja trafiała równie celnie do młodej pamięci. Elżbieta Dzikowska długo była dla mnie jedynie \”tą panią z programu\”, z nieodłącznym ?tym panem z programu? o charakterystycznym sposobie mówienia. Gdzieś zniknęła mi na lata z kadru, pojawiając się tu i ówdzie jako autorka książki czy artykułu. I oto pojawia się pierwsza biografia Elżbiety Dzikowskiej, podróżniczka schowana za parawanem swojej pracy, wychyla się nieco i pozwala poznać.
W książce \”Dzikowska\” Romana Warszewskiego przeplatają się dwa strumienie czasu – przeszłość, jako chronologicznie przedstawiona biografia Elżbiety Dzikowskiej; oraz teraźniejszość, w której autor biografii podróżuje ze swoją bohaterką do Ameryki Południowej, bądź zagląda do miejsc dla niej ważnych w Polsce. Wydarzenia z teraźniejszości stają się niejako wprowadzeniem, przyczynkiem do powrotu w przeszłość i kontynuowania przerwanej biografii. Przeszłość opowiadana jest przez tropy w postaci dokumentów i publikacji, na jakie trafił biograf, ale również – a właściwie przede wszystkim – przedstawiana poprzez fragmenty rozmów, jakie odbył ze znajomymi Dzikowskiej czy też z nią samą.
Opowieść w dużej mierze poświęcona jest pracy zawodowej Elżbiety Dzikowskiej, jej sukcesom i problemom nastręczanym przez jej zaangażowanie polityczne z młodości i rzeczywistość PRLu. Życie osobiste podróżniczki stopniowo staje się tłem, dodatkiem dla jej pracy. Gdy jednak autor wkracza w tę strefę, wyłania się – głównie w nawiązaniu do dzieciństwa i wczesnej młodości Dzikowskiej – nieznośna próba psychologizowania, konsultowania poszczególnych wydarzeń i cech charakteru z psychologiem. Efekt jest tani, męczący, a przytaczane rozmowy ze specjalistą banalne. Nie tworzy to pełniejszego portretu psychologicznego. W tej sferze lepiej sprawdza się rozmowa z bliskimi, którzy wiedzą więcej o losach i \”przemianach\” bohaterki – po co zresztą autor również sięga, całkiem ciekawe wplatając w opowieść. W moim odczuciu – to by wystarczyło.
W biografii podróżniczki przewijają się liczne postaci podróżników i dziennikarzy – Ryszard Kapuściński, Arkady Fiedler, czy Małgorzata Szejnert. Wyjątkowo potraktowano oczywiście Tony\’ego Halika, postać, z którą już zawsze w powszechnej świadomości będzie się kojarzyła Elżbieta Dzikowska. Jego życiorys poznajemy tu całkiem szeroko, nie dominuje jednak nad opowieścią.
Dla mnie najciekawsze, najbardziej zaskakujące i najpiękniejsze w książce są fragmenty opowiadające o dzieciństwie i wczesnej młodości Elżbiety Dzikowskiej. Autorowi udało się odmalować klimatyczne, choć czasem straszne i trudne, obrazy z Podlasia lat trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia. Obudował ten czas nie tylko wydarzeniami z życia swojej bohaterki, ale też oplótł jej bliskie sąsiedztwo postaciami mniej lub bardziej znanymi, ze słów tambylców wyłowił cechy opisywanej czasoprzestrzeni.
Drażni w książce natomiast nadmierne wchodzenie w politykę, zwłaszcza przy nieustannym zaznaczaniu apolityczności Dzikowskiej. Owszem, jest to potrzebne tam, gdzie polityka dotykała panią Elżbietę osobiście, gdzie była dla jej życia w jakiś sposób istotna. W innych fragmentach, jakby wtrąconych, po prostu budzi nieprzyjemne wrażenie, psuje przyjemność czytania.
\”Dzikowską\” czyta się ze zmiennym zainteresowaniem. Zdarzają się fragmenty niepotrzebne oraz fragmenty zbudowane na domysłach i osobistych przekonaniach autora. Pośród tego jednak Warszewskiemu udało się opisać fragment historii, z którą splotło się wczesne życie młodej Józefy Elżbiety i rzeczywistość PRL na styku kultury i polityki. W scenach ze wspólnej podróży uchwycił pewne cechy charakteru swojej bohaterki, inne wyciągnął z rozmów o niej i jej przeszłości. Mimo widocznej sympatii dla Dzikowskiej, zachował sporą dozę obiektywizmu. Nie szczędzi jej pochwał i oddaje zasługi, nie knebluje jednak ust rozmówcom gdy nie mówią o niej w superlatywach, a i sam dociera do wielu informacji nie opierając się jedynie na słowach i pamięci pani Elżbiety. Pierwsza biografia Elżbiety Dzikowskiej zdaje się dość udaną publikacją.
Iwona Ladzińska