Na książkę ?Telefonistka?, czekałam z ogromną radością. Miałam pewne przeczucie, że będzie to fascynująca historia. Osadzona w latach 50. Stanów Zjednoczonych, obiecywała ten jedyny w swoim rodzaju klimat, który można znaleźć tylko w starych filmach. Bardzo lubię, kiedy fabuła książki rozgrywa się w nieco odleglejszej przeszłości. Mam wrażenie, że to dawniej, bez tej nowoczesności, było jedyne i niepowtarzalne. A tutaj, mamy jeszcze epokę telefonów, które były na tak zwanym podsłuchu, chociaż jak wiadomo, formalnie nikt nie mógł tego robić, jednak co robi się z zakazami? Wiadomo.
W końcu wyczekiwana “Telefonistka” trafiła w moje ręce i mogłam zagłębić się w lekturze, jakie są moje wrażenia? O tym już za chwilę.
Tytułowa telefonistka to Vivian, kobieta zatrudniona w centrali znajdującej się w Ohio Bell, jest z pozoru urokliwe miasteczko, nie za wielkie. A co za tym idzie, każdy się praktycznie zna. Gdy dojdzie do tego możliwość podsłuchiwania cudzych rozmów – nielegalne rzecz jasna, można usłyszeć o sekrecie, który nigdy miał nie ujrzeć światła dziennego. Sprawa dodatkowo się komplikuje, kiedy podsłuchująca dowiedziała się o czymś, co dotyczy bezpośrednio jej osoby.
Odkrywanie cudzych sekretów sprawiło wiele emocji, ale tych z typu – wiem coś, czego nikt inny obcy nie wie. Tutaj sytuacja mocno wchodzi w życie głównej bohaterki, której dociekliwość nakazuje, odkrycie kolejnego skrawka elementu. Dokąd doprowadzi ciekawość Vivian? I czy warto było tego dnia, zatrzymać się przy rozmowie, niekierowanej do jej uszu?
Jak wspomniałam, była to wyczekiwana przeze mnie pozycja, z której niezmiernie się ucieszyłam. Byłam przekonana, że zasłyszane tajemnice, jak również atmosfera lat 50., stworzą niesamowity klimat.
Niestety bohaterowie, jak i całość tej historii, która się nudnie i monotonnie zaczyna, nie sprawili, bym poczuła się w centrum wydarzeń. Miała być nastrojowa książka, z tajemnicami i przeróżnymi wątkami, które będą nieoczekiwanie się wkradały w fabule. Tymczasem, akcja wlecze się niemiłosiernie i gdy wreszcie zostaje “usłyszana”, główna tajemnica, ja nie potrafiłam się w nią wczuć, ponieważ była przedstawiona płasko i bez wyrazu.
Co dziwne, nigdy nie przeszkadzały mi przeskoki między miejscami i bohaterami, a tutaj każdy kolejny w moim odczuciu, był gorszy od poprzedniego. Byłam po prostu znudzona. Kompletnie nie poczułam tej historii. Miałam dziwne wrażenie, że będzie w podobnej formie, jak serial o podobnym tytule. I chyba po prawdzie, podobnych emocji i przede wszystkim wartkiej akcji wyczekiwałam. Niestety moje rozczarowanie z każdą kolejną stroną było coraz większe. Nie wiem, czy winę ponosi, moje nastawienie, na właśnie klimat rodem z serialu. Może, wybrałam nieodpowiedni czas na czytanie. Niemniej, ta książka nie wpisała się na moją listę dobrych książek. Nie zatrzymam się przy niej na długo.
Trudno jest mi napisać, czy mimo mojego negatywnego odbioru polecam. Ponieważ nie chcę ani zniechęcać, ani namawiać. Według mnie, w tej historii zabrakło czegoś, co sprawiłoby, że będzie się trudno oderwać. Ja z chęcią odkładałam tę książkę na stolik. A to nie jest, zbyt dobra rekomendacja. Cóż, “Telefonistka” nie skradła mojego serca, możliwe jednak, że zyskała swoich fanów.
Agnieszka Bruchal