Kolejny debiut, jaki miałem okazję czytać z wydawnictwa Novae Res to \”Kula\” Łucji Jaksz Alves. Jak wiadomo, nie wszystkie debiuty autorskie są udane, więc podchodziłem do tej lektury z rezerwą. Czy warto więc zapoznać się z twórczością pani Alves? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Wiktoria, nasza główna bohaterka, zmaga się z trudną przeszłością. Narastają w niej lęk i negatywne emocje. Nie potrafi uporać się ze swoim życiem, tracąc coraz bardziej tych, których kocha. Zapada się coraz bardziej w sobie, rzuca studia, a także kolejnych mężczyzn. Kim jest naprawdę? Czy jej życie ma sens? Na te i inne ciężkie pytania powoli będzie musiała sobie odpowiedzieć, próbując wyrwać się z czarnej kuli, która ją otacza.
Okładka oraz opis na końcu książki mogłaby sugerować nam, że będziemy mieli do czynienia z książką fantasy. Jednak nic bardziej mylnego. Byłem pozytywnie zaskoczony tym, co zastałem w środku. Nie byłem jednak przygotowany, że sięgając po tę pozycję, zanurzę się tak głęboko w czyjejś depresji. To jak skok na głęboką wodę bez nauki pływania. Kolejne strony zalewają nas mrocznymi myślami bohaterki niczym fale podczas sztormu.
Tematyka książki zdecydowanie nie należy do łatwych. Jest bardzo emocjonalna i osobista. Sam osobiście miałem problem wczuć się w przemyślenia Wiktorii, bo osobiście jestem zbyt dużym ekstrawertykiem, aby czuć w swoim życiu taką dozę smutku. Trauma dzieciństwa, problemy z nawiązywanie kontaktu z rówieśnikami, motyw molestowania – to wszystko znajdziemy w tej książce.
Naprawdę ciężko mi ocenić tę pozycję – bo nie spodziewałem się tego, co zastałem wewnątrz \”Kuli\”. Na pewno muszę ją odradzić wszystkim, którzy nie lubią się z wątkami religijnymi. Książka jest bardzo mocno przesiąknięta motywami religijnymi, a także próbą osobistego monologu ze Stwórcą. Jeżeli jednak chcecie przeczytać mroczną powieść psychologiczną, to polecam jak najbardziej. To bowiem jedna z lepszych pozycji o zmaganiach się człowieka z wewnętrznym mrokiem.
Oceniając książkę tylko przez pryzmat treści, a także tego, że mamy do czynienia z debiutem dostajemy solidne 6 punktów. Pamiętajcie jednak, że to monolog autorki ze sobą i zmagania z jej traumami życiowymi. Więc nie spodziewajcie się promienne i wesołej opowieści.
Łukasz Szczygło