Co w XXI wieku możemy jeszcze nazwać cudem? Co w ogóle możemy określić tym mianem? Na co dzień cudem definiujemy niewytłumaczalne zjawiska, jak cudowne ozdrowienie poważnie chorej osoby lub stosujemy je jako synonim piękna. Która z tych definicji jest poprawna? A może taka nie istnieje?
Prawda jest taka, że każdy ma swoją definicję i co innego za ów cud udaje. To sprawa mocno subiektywna, więc i książka Caspara Hendersona taka jest. Subiektywna. Choć nie można mu odmówić tego, że ?jego cuda? nie są czymś zaskakującym i ciekawym. Bo są! Dla kogoś, kto uważa świat za cud, każdy jego element nim będzie.
Niemniej wracając do sedna. Inspiracją dla tej książki i listy cudów, było pewne, na pozór nieistotne wydarzenie, jakiego uczestnikiem był autor i, które rozgrywało się w jego osobistej kuchni. Zaskakujące, jak niewiele trzeba, by zrodził się pomysł, który potem przekuwa się w pełnowymiarową książkę. Czy to też można uznać za cud?
Nowa mapa cudów… to lektura niełatwa, bo i zagadnienia w niej podjęte nie należą do najprostszych. Caspar Henderson stara się jednak wyjaśnić wszystko tak, by laik poradził sobie z nawałem informacji. Czy mu się udaje? Nie zawsze. Przyznaję, że czasami musiałam kilkukrotnie wrócić do niektórych fragmentów, bo mój umysł nie ogarniał wszystkich informacji, jakimi dzielił się autor. Szczerze to czasami miałam wrażenie, że trochę za dużo próbował upchnąć. Bo czy liczne nazwiska i fakty a do tego terminologia stricte naukowa były konieczne? Z perspektywy laika- nie, bo wprowadzały spory mętlik w głowie, do ogarnięcia tylko wtedy, gdy człowiek skupi się, i to mocno, na tym, co aktualnie ma przed oczami.
Niemniej nie mogę odmówić autorowi tego, że wielokrotnie udawało mu się wyjaśnić liczne zagadnienia, w ciekawy i lekki sposób (na tyle przystępny, by zrozumieć za pierwszym czytaniem), nie stroniąc od humorystycznych wstawek. Do tego Caspar Henderson ma dar intrygowania. Pomimo iż zagadnienia poruszone w książce nie należą do łatwych, to potrafi o nich opowiadać tak, jak gdyby były cudami dla każdego, a ich cudowność była na wyciągniecie ręki.
Książkę wzbogacają liczne ilustracje (może nie najwyższej jakości, ale zawsze), notatki na marginesach oraz bogata bibliografia, gdyby ktoś zechciał zgłębiać poruszane w tej publikacji zagadnienia.
Niemniej największym mankamentem Nowej mapy cudów… jest czcionka, która jest stanowczo za mała w stosunku do omawianego materiału. Bardzo szybko męczą się na niej oczy, a to przekłada się na skupienie, którego ogrom wymaga możliwość przyswojenia czytanego tekstu.
Mam także wrażenie, że te szerokie marginesy są tutaj zbyteczne, bo przez nie tekst jest zbity, interlinia wąska, a gdyby notatnik zawarte na marginesach umiejscawiać u dołu strony i tym samym rozciągnąć tekst na całą stronę, książka byłaby łatwiejsza w czytaniu.
Publikacja Caspara Hendersona co prawda nie jest lekturą na raz, bo obawiam się, że uczyniłaby ona więcej szkód niż pożytku. Z pewnością jednak jest pozycją obowiązkową dla miłośników zgłębiania sekretów otaczającego nas świata, bo co, jak co, ale materiału i wiedzy jest tu sporo. I oczywiście, jeśli przypadła Wam do gustu Księga zwierząt niemalże niemożliwych. Bestiariusz XXI wieku to Nowa mapa cudów… jest niejako pozycją obowiązkową.
Sabina Ślusarz