Są thrillery, które wciągają nas od pierwszych stron; oplatają nas niepokojem, swoim mrokiem, a każda strona ogromnie zaskakuje. Gdy mamy do czynienia z dobą książką, nie możemy o nim zapomnieć ani na chwilę. Taki właśnie jest Zatruty ogród. Mroczny, przyciągający, zachwycający i uzależniający.
Zbiorowe samobójstwo sekty, która zamieszkiwała jedną farmę, nie obeszło się bez rozgłosu. Dlaczego ludzie, którzy codziennie szykowali się na apokalipsę, zdecydowali się zakończyć swoje życie? A może to było morderstwo? Jedną z tych, która przetrwała jest Romy – młoda kobieta, która jest przesiąknięta naukami Ojca. Musi nauczyć się żyć w społeczeństwie, którego nie zna, a każda zwyczajna rzecz, jest dla niej sporym zaskoczeniem. Sarah nigdy nie poznała dobrze swojej starszej siostry. Gdy zaszła w ciążę, rodzice wyrzucili ją z domu. Teraz kobieta staje przed decyzją, która może zmienić całe jej życie : musi zaopiekować się dwójką dzieci siostry, która zginęła słynnej masakrze na farmie.
Jest to jednej z lepszych thrillerów, jakie przeczytałam w tym roku. Alex Marwood wybrała temat, który powoduje, że jeżą się włoski na karku. Sekty są tajemnicze, dziwne, mroczne, przerażające; ludzie, którzy do nich należą, są dla reszty społeczeństwa dziwni, nieprzystosowani, jednak w swoich zamkniętych enklawach nic im nie brakuje. Autorka już od pierwszych stron zasiała we mnie ziarno niepokoju, o które, na kolejnych stronach książki, bardzo dobrze dbała, zdradzając kolejne szczegóły z przeszłości Romy. Akcja w Zatrutym ogrodzie toczy się dwutorowo – teraz, czyli czas gdy Romy musi przystosować się do życia w społeczeństwie oraz liczne retrospekcje, dzięki którym możemy bliżej przyjrzeć się życiu we wspólnocie. Na tych dwóch płaszczyznach czasowych autorka bardzo wyraźnie zarysowała psychikę bohaterki oraz z niezwykłą precyzją opisała jej stany wszystkie stany emocjonalne. Jednak nie tylko nad psychiką Romy możemy dywagować – jest też Sarah, która dźwiga za sobą ciężar życia w surowej społeczności religijnej. Te wszystkie emocje, przeszłość bohaterów spowodowały, że Zatruty ogród stał się tykającą bombą, a ja nie mogłam doczekać się momentu, kiedy wybuchnie.
Akcja w książce brnie wartko do przodu, ze strony na stronę zwiększając tempo, do tego stopnia, że czyta się ostatnie rozdziały na bezdechu. To zadziwiające, jak jedna powieść może wpłynąć na czytelnika i wywołać w nim tyle emocji. Po emocjonującym finale, zakończenie nie przynosi ulgi. Nie znam innych książek Alex Marwood i nie wiem, czy taki zabieg stosuje we wszystkich swoich dziełach, ale tutaj uczucie niepokoju mnie nie opuściło. Po zakończonej lekturze nie mogłam się uspokoić, a żeby spokojnie zasnąć, czekałam, aż wszystkie emocje opadną.
Zatruty ogród to historia, która was wchłonie. Alex Marwood wie jak skutecznie omamić czytelnika wokół małego palca.
Katarzyna Krasoń