Maski… Niektórzy ludzie przywdziewają je dobrowolnie, czerpiąc przyjemność z udawania kogoś innego. Inni są do tego zmuszeni. Ale czy na pewno? Nie lepiej po prostu być sobą? Czy warto skrywać swoje prawdziwe oblicze, choćby się miało nie wiadomo ile do stracenia? Czy ważniejsze nie jest to, co można zyskać? Przed takim dylematem staje bohaterka powieści \”121 łez\” autorstwa I.M. Darkss. Bolesne doświadczenia odzierają Emily z nadziei i odwagi, by żyć po swojemu i odnaleźć drogę do szczęścia. Do czasu, aż na jej drodze staje Derek. Pojawienie się mężczyzny zwiastuje zmiany na lepsze. Pytanie tylko, czy kobieta odnajdzie w sobie wystarczająco dużo siły, by stawić czoła przeciwnościom.
Paleta emocji
Książka magnetyzuje ogromem emocji, które wylewają się niemal z każdej strony. Im bardziej czytelnik zagłębia się w historię, tym większy zyskuje wgląd w życie Emily, w jej rozterki, lęki, wątpliwości. A wreszcie ukazuje mu się pełen obraz sytuacji. Kobieta, która dotąd skrywała się pod płaszczem chłodu i obojętności, tak naprawdę jest wrażliwą, czułą osobą. Tyle że pokaleczoną przez los, złamaną przez ludzi, którym powinno na niej zależeć i którzy powinni byli ją wspierać. Bolesne doświadczenia odebrały jej wiarę i sprawiły, że kompletnie się pogubiła. Odbiorca zanurzony w ten pełen bólu i goryczy świat z zainteresowaniem obserwuje, jak między Emily a Derekiem powoli zawiązuje się nić porozumienia, a potem… To już trzeba sprawdzić samemu! Tak czy inaczej \”121 łez\” to cała paleta emocji, które wywołują w czytelniku najróżniejsze odczucia, angażując go do granic możliwości.
Bohaterowie
Urzekła mnie nie tylko sama historia, ale i sposób, w jaki autorka nakreśliła poszczególne postacie. A zwłaszcza Emily – jej sposób myślenia, postrzegania świata, odczuwania, reagowania na rozmaite sytuacje. Z ciekawością śledziłam losy bohaterki, wraz z nią przeżywałam każdy wzlot i upadek, kibicowałam, dostrzegając budzącą się w niej determinację i chęć odnalezienia właściwej ścieżki. Nie mniej spodobała mi się kreacja Dereka, mężczyzny szczerego, troskliwego, wyrozumiałego i cierpliwego, który powoli, bez pośpiechu zdobywał uwagę i zaufanie Emily. Postacie drugoplanowe również zostały dopracowane i chociaż nie wszystkie zaskarbiają sobie sympatię czytelnika, trzeba przyznać, że wypadają bardzo wiarygodnie.
Kompozycja
Cała historia opiera się na przeżyciach głównej bohaterki, a także na jej relacji z Derekiem, burzliwej, skomplikowanej, a przez to jeszcze bardziej fascynującej. Chociaż niektóre wątki okazują się dość przewidywalne, jest w tym wszystkim coś hipnotyzującego i porywającego. Czytelnik pozostaje w ciągłym napięciu, z uwagą śledzi zmysłową, dziką grę, jaką prowadzą ze sobą Emily i Derek, oczekując na finał. Dialogi niejednokrotnie wywołują szeroki uśmiech, choć zdarzają się również momenty naznaczone łzami wzruszenia czy smutkiem. Pierwszoosobowa narracja umożliwia głębsze wniknięcie w psychikę i uczucia głównej bohaterki. Lekkie, wprawne pióro autorki sprawia, że powieść czyta się płynnie i wręcz zachłannie. Tekst jest pełen żywych, plastycznych opisów i trafnych spostrzeżeń, które na długo pozostają w pamięci.
Podsumowanie
\”121\” łez to historia, która ukazuje, jak łatwo jest obedrzeć kogoś z nadziei, wiary i miłości – do innych i do samego siebie. I jak trudno później to wszystko odbudować. To również opowieść o odwadze w byciu sobą, na przekór oczekiwaniom innych. O potrzebie akceptacji i zrozumienia. A wreszcie o miłości, która może nie zawsze jest cudownym lekarstwem, ale daje siłę, by zmierzyć się z przeciwnościami losu i dokonać zmian na lepsze. Gorąco polecam!
Monika Halman