Gdy słyszę Szymborska, w pierwszej chwili jestem pewna, że znowu jestem uczennicą liceum i zaraz ktoś wezwie mnie do tablicy, bym zanalizowała jakiś wiersz, koniecznie na cztery kartki papieru kancelaryjnego, a gdy źle zinterpretuję kolor, który w wierszu ma ściana, usłyszę półgodzinny monolog o tym, że nie zdam matury i moje życie się skończy. W gimnazjum lubiłam poezję, trzy lata liceum wyleczyły mnie z tego na tyle skutecznie, że chciałam w większych miastach palić na rynkach tomy poezji. Musiało minąć kilkanaście lat, żeby wyleczyć się z tej traumy i tak pomogły mi w tym biografie poetów, w które wplatane były wiersze, subtelnie, stawiałam krok, może nie do stania się koneserem wierszy, ale jestem kimś, kto od czasu do czasu bierze z półki jakiś tomik i czyta na chybił-trafił, aż znajdzie coś, co zaspokoi głód.
Gdy zobaczyłam, że wychodzi nowa biografia Wisławy Szymborskiej, najpierw się napaliłam, później przestraszyłam, że znowu zdublowałam książkę, gdyż przecież już jedną biografię mam, a po co ktoś miałby pisać drugą. Zwłaszcza że pierwsza powstawała za życia Szymborskiej. To jest zresztą ciekawe pytanie. Autorka trochę to tłumaczy, pierwsze wytłumaczenie, że chce się skupić na portrecie psychologicznym, jest dziwne, sugeruje, jakoby poprzednia biografia, nie dotykała tego aspektu. Bardziej przekonuje mnie wersja, że pisząc biografię za życia osoby, musimy się liczyć z tym, że nie poruszymy każdego tematu, zwłaszcza gdy darzymy kogoś szacunkiem. Tym bardziej że osoba, o której piszemy, to nobliwa staruszka. Ciężko mi się odnieść do tego, czy ta biografia jest czymś nowym, bo poprzednią biografię czytałam blisko dekadę temu, więc zatarło mi się wiele w pamięci. Mogłam więc czytać z czystą kartą. Joanna Gromek-Illg opowiada z dystansem historię życia noblistki. Życie Szymborskiej przypadło na ciekawe czasy, autorka wprowadza nas w klimat, opowiadając o rodzinie poetki. Później przestawia dzieciństwo Wisławy, wtedy zwanej ichną, jako początek pełnego ironii stylu, błogie dziecięce lata przerwane śmiercią ojca, a zaraz później nadejdzie wojna. O wojnie autorka pisze niewiele, chociaż Szymborska żyje w nie tak odległych czasach, to jednak autorka nie zakotwicza jej życia w konkretnych czasach, faktycznie bardziej pisze o przeżyciach Wisławy Szymborskiej, ewolucji stylu, życiu prywatnym, polityka pojawia się w homeopatycznej ilości. Chociaż czasami brak kontekstu historycznego nieco uwiera, to jednak wynagradza to całkowicie fakt, iż mamy wiele fragmentów twórczości poetki, co sprawia, że można nabrać ochoty na poezję. Książka posiada bogatą bibliografię, mnóstwo zdjęć, noblistki i jej znajomych.
Naprawdę wiele się dowiedziałam o Szymborskiej i od nowa polubiłam jej poezję.
Katarzyna Mastalerczyk