Neil deGrasse Tyson to prawdopodobnie jeden z najsłynniejszych astrofizyków i popularyzatorów nauki, który doczekał się nawet tego, że jedna z planetoid kosmicznych została nazwana na jego cześć! Człowiek sprawiający wrażenie niesamowicie ciepłego, wyrozumiałego i serdecznego już po samym zdjęciu czy też obejrzeniu kilku jego występów w różnych programach. Ktoś wielkim sercu i ogromnym poziomie wiedzy, który na przestrzeni rozwijania swojej kariery spotkał się z różnymi ludźmi – jednych do siebie przekonał, innych niekoniecznie. A jednak nadal jego skrzynka odbiorcza pęka w szwach!
\”Listy od astrofizyka\” to zbiór wielu, naprawdę wielu wiadomości, jakie Tyson otrzymał od swoich odbiorców. Czy to od czytelników, czy od osób, które oglądały programy telewizyjne, czy to po prostu od osób, które szukały odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Co ciekawe – wszelkie zagwozdki, które się tutaj pojawiają, nie zawsze skupiają się na astrofizyce. I to mnie mocno zdziwiło – okazuje się, że ludzie potrafili pisać do tego autora z rzeczami naprawdę prozaicznymi albo z takimi, z którymi ja sama na pewno nie skonsultowałabym się z astrofizykiem!
Oto pytania o sens istnienia, o wiarę i religię, o filozofię. Naprawdę się czegoś takiego nie spodziewałam, chociaż rozumiem, z czego to wszystko mogło wynikać. Jeżeli człowiek ma w swoim życiu twórcę, którego dorobek ceni, to na pewno chce też zapoznać się z jego punktem widzenia na wiele innych spraw niż tylko te, które ta osoba porusza na co dzień. Więc owszem, pojawiają się tutaj typowe pytania związane z nauką, fizyką, astronomią, ale nie tylko. Zdecydowanie nie tylko! Nawet wydaje mi się, że to te pozostałe stanowią większy procent prezentowanej tutaj całości.
Do każdego listu jest dołączona oczywiście odpowiedź Tysona. To pokazuje nam, że jest on naprawdę sympatycznym człowiekiem, który ma do siebie dystans i nie neguje nawet listów od rzekomych antyfanów, którzy dopiero po jakimś czasie nieco spuścili z tonu i dali się porwać jego działaniom. Trzeba mieć jednak na uwadze, że ta książka to typowe, luźne pogadanki, jak to się mówi \”o życiu i śmierci\”. Wielki misz-masz, pomieszanie różnorodnej tematyki, ale zdecydowanie nie jest to coś, co można by śmiało określić mianem literatury popularno-naukowej.
Czytałam inną publikację od tego autora, \”Kosmiczne zachwyty\”, które faktycznie miały na celu popularyzację nauki i niosły ze sobą sporo informacji czy ciekawostek. Ta publikacja jest bardziej czymś, co daje nam obraz Tysona jako człowieka. Dzięki jego wypowiedziom możemy zobaczyć, jak postrzega pewne aspekty życia, jaki ma stosunek do wiary czy religii oraz wielu innych tematów, które się tutaj pojawiają. Dlatego nie jest to książka dla fanów nauki czy typowej literatury popularno-naukowej. To książka dla fanów Tysona jako człowieka i naukowca.
Nie do końca tego się spodziewałam i właściwie owa lektura nic nie wniosła do mojego życia, aczkolwiek muszę przyznać jedno – Neil deGrasse Tyson ma naprawdę gadane i to zapewne dzięki temu zyskał tylu fanów.
Magdalena Senderowicz