Mamy XXI wiek, a niektórzy wciąż głoszą, że to całe LGBT pojawiło się teraz, bo ludziom się w głowach poprzewracało. Na szczęście są osoby, które robią wielką, mrówczą robotę i nieustannie edukują społeczeństwo. Do tego zacnego grona zaliczyć można także Waldemara Kuligowskiego, profesora w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Trzecia płeć świata to jego pierwsza książka dla młodzieży, poruszająca w dodatku bardzo ważny i trudny temat nie binarności: tożsamości, zaryzykuję stwierdzenie, najmniej chyba rozumianej, nawet wśród postępowych, wykształconych ludzi. Jak ją zatem w skrócie opisać? Nie binarność to zbiorcze określenie spektrum tożsamości płciowych (gender identity), które nie są wyłącznie męskie lub kobiece, i wychodzą w ten sposób poza tę polaryzację i binarność. Osoby niebinarne mogą identyfikować się jako osoby o dwóch lub więcej tożsamościach płciowych (bi gender, tri gender, pan gender); niemające ich w ogóle (agender); mające zmienną tożsamość płciową (gender fluid); lub jako trzecia płeć, kategoria obejmująca osoby, które nie przypisują nazwy swojej płci/tożsamości rodzajowej. Tym ostatnim przypadkiem zajmuje się właśnie Waldemar Kuligowski w swojej książce i udowadnia, że osoby niebinarne istniały od dawna i w wielu kulturach.
Należy pamiętać, że akceptując prawa osób odmiennej tożsamości czy orientacji seksualnej, nic nie tracimy, bo to nie pizza, w której ktoś zabiera nam kawałek, a my zostajemy z niczym. Przeciwnie, szerszy ogląd tylko wzbogaca nasz świat, a moim zdaniem właśnie taki: pełen, różnorodny, kolorowy jest najciekawszy i fascynujący. Autor udowadnia, że osoby niebinarne istniały i istnieją nadal: niektóre z nich możemy odnaleźć w Internecie, inne już tylko w opowieściach. Co jednak istotne, osoby zaliczające się do trzeciej płci możemy spotkać w każdej kulturze i na każdym kontynencie: Omeggid z Panamy, M?h? z Polinezji, Kinnar z Indii czy Muxe z Meksyku to tylko niektóre z nich. Różnią się, bo świat jest różnorodny, ale łączy ich to, że nie identyfikują się po prostu z płcią męską lub żeńską, a tworzą własną, odrębną. Czasem to biologiczni mężczyźni, którzy przyjmują sposób życia kobiet, innym razem osoby, które wyglądają jak mężczyźni i wykonują pewne stereotypowo przypisane im czynności, tworzą związki z kobietami i mają z nimi dzieci, ale nie uważają się za mężczyzn i nie chcą nimi być (nie chcą też być kobietami). W swojej kulturze są różnie postrzegani: czasem przypisuje im się magiczne moce i ceni, innym razem żyją na pograniczu społeczeństwa. Najczęściej niestety się zdarza, że to turyści przyjeżdżający do krajów, w których żyją, ich nie rozumieją, szufladkując jako transwestytów, drag queens czy tom boys (męskie kobiety).
W tej książce staram się pokazać, że ludzki świat jest znacznie bogatszy i ciekawszy. Różnorodność ról, funkcji, sposobów zakochiwania się, pracy czy ubierania się jest o wiele bardziej interesująca niż powyższy sztywny schemat. W naturze nie ma bowiem linii prostych, wszystko jest ze sobą połączone, a nasza ziemska ekumena jest ogromną strefą przepływów.
Waldemar Kuligowski dobitnie podkreśla, że nie pisze o zjawisku rzadkim, marginalnym czy lokalnym: przedstawia osoby, które żyją w społeczeństwach każdego typu, na równiku i biegunie, w szałasach i apartamentowcach. Są szanowanymi sąsiadami, krewnymi, przyjaciółmi, żyją wśród nas, także w Polsce, choć z racji tego, jaki polityczny klimat tu ostatnio panuje, są u nas bardzo słabo widoczne… A jednak są: to chociażby Łukasz Jurewicz, aktywista_tka ze stowarzyszenia LGBT+ Grupa Stonewall. A także student_ka, przyszły_a ratownik_czka medyczny_a.
Takie osoby niewątpliwie się wyróżniają, są czasem bardziej kolorowe i twórcze, wymagają od nas przemeblowania pewnych rzeczy w głowie, poszerzenia naszego postrzegania świata. Gdy nie rozumiemy kogoś lub czegoś, często budzi w nas to lęk, a lęk wywołuje agresję: stąd osoby niebinarne regularnie doświadczają aktów przemocy, pogardy czy wykluczenia. W miarę naszych możliwości twórzmy im bezpieczne strefy, dążąc niezmiennie do tego, by były one coraz większe i obejmowały jak najliczniejsze obszary.
Książka Waldemara Kulikowskiego porusza niewątpliwie ważny temat, trochę więc jestem zawiedziona jej skrótowością. Rozumiem, że ma zasygnalizować i delikatnie wprowadzić zagadnienie trzeciej płci, jednak to bardziej leksykon niż pełnoprawna pozycja książkowa. Każda grupa osób dostaje dla siebie około trzech stron tekstu, więc siłą rzeczy nie dowiemy się o Kathoey czy Baklâ zbyt wiele. Co prawda mamy na końcu każdego rozdziału podane źródła, z których czerpał autor, jednak są to teksty w językach obcych (głównie po angielsku, ale też po francusku czy hiszpańsku). To sprawia, że większość polskich czytelników nie będzie miała szans do nich sięgnąć, a z drugiej strony pokazuje, jak nieobecne na naszym polu językowym jest to zagadnienie. Zdecydowanie jest to pole dla naukowców_czyń, by powiedzieć nam więcej o niebinarności.
Nie sposób nie wspomnieć o kolorowych ilustracjach Marianny Sztymy, które bardzo pasują do treści. Duże (wiele na całą stronę) i barwne pozwalają nam łatwiej wyobrazić sobie opisywane osoby. W ogóle pod względem graficznym książka to prawdziwe cudo: rysunki, żółte strony, różne fonty. Myślę też, że jej treść pozwala rozszerzyć horyzonty i otworzyć się na inne, które dla mnie nie jest synonimem gorszego, ale wyjątkowego i wartego poznania. W końcu świat ma wiele odcieni i barw, a ludzka natura jest zbyt złożona, byśmy uparcie wtłaczali ją w znane nam już szuflady. Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie.
Karolina Sosnowska