Macierzyństwo to nie jest droga usłana płatkami róż. To również chwile trudne, ciężkie, męczące, kiedy mamy ochotę wyjść i nie wrócić, albo chociaż zamknąć się na chwilę w łazience i płakać. Każda z nas tak ma. Chwile gorsze to normalność. Ja również ich doświadczam, czego później żałuję, bo gwiazdy mediów społecznościowych karmią nas obrazem idealnego macierzyństwa.
Właśnie w takiej trudnej chwili trafiła do mnie ta książka.
Ksenia Potępa, autorka “Nie mogę, trzymam dziecko”, nie wzięła się znikąd. Od kilku lat prowadzi swoją stronę na Facebooku, o tym samym tytule co książka. Jej obrazki, które wrzuca na fanpage, trafnie opisują macierzyństwo. Wywołują u mnie ambiwalentny śmiech, a dodatkowo dają poczucie, że nie jestem z tym wszystkim sama. Inne matki przeżywają wszystkie te dobre i złe chwile tak jak i ja. W swojej książce Ksenia Potępa trafnie opisuje macierzyństwo. Jak sama pisze “Czasem nie mogę wstać, bo trzymam dziecko. A czasem trzymam dziecko, żeby nie musieć wstawać”. W tej książce znajdziecie taki trafny opis macierzyństwa. Bez wszystkich filtrów, tony lukru i kolorowych kremów. Bez upiększeń, które doprowadzają nas do depresji, bo my nie potrafimy tak, jak gwiazda Instagrama. Ksenia Potępa to matka taka jak wszystkie, z własnymi problemami. Bywa zmęczona, sfrustrowana, ma dosyć, ale potrafi też docenić pięknie chwile. Autorka skupia się na wszystkich aspektach bycia rodzicem – począwszy od narodzin, karmienia fazy małego koali, wszystkich wybryków naszych pociech, tej złowrogiej ciszy, a kończąc na wyjazdach z dzieckiem czy samotnym wyjściu do sklepu.
Podczas lektury “Nie mogę, trzymam dziecko” niektóre fragmenty czytałam na głos mojemu mężowi, a on tylko kiwał głową, bezgłośnie przekazując, że takie sytuacje przechodziliśmy lub przechodzimy. Tak reagowali inni rodzice, gdy mój maluch miał kolki. Albo wstawał o 4 rano, gotowy do zabawy. Sięgnęłam po tę książkę wieczorem, zmęczona całodziennym wrzaskiem, buntem i problemami małego człowieka, które dla niego są ważne, a dla mnie – absurdalne. Gdy zaczęłam czytać ten swoisty dziennik, czułam się zrezygnowana, ale nie oczekiwałam niczego niezwykłego. Myliłam się bardzo, bo po dwóch godzinach miałam już niemal całą książkę za sobą. Może się wydawać, że autorka pisze frazesy, które powinny być znane wszystkim, ale czasami potrzebujemy takich słów, od kogoś. I właśnie Ksenia zdecydowała się wyjść ze swoim doświadczeniem, emocjami do innych rodziców. Czy przy tej książce można się wzruszyć i śmiać? Tak. Momentami do łez.
“Nie mogę, trzymam dziecko” to książka dla wszystkich rodziców. Potrzebujecie jej. Autorka cechuje się niesamowitym poczuciem humoru (przekonajcie się, jakim przeglądając jej prace na Facebooku), a dodatkowo potrafi dobrze zrobić w głowie innemu rodzicowi. Przekazać to, co najważniejsze.
Katarzyna Krasoń