Gdy napisałam, że lektura książki Teściowe muszą zniknąć, to mój pierwszy raz z twórczością Alka Rogozińskiego, ludzie zaczęli mnie pytać jak to możliwe. Faktycznie, autor ma na swoim koncie sporo powieści, tymczasem ja wciąż zwlekałam, z kilku powodów. Po pierwsze opowiadano mi, że Rogoziński źle znosi krytykę, a ja doszłam do wniosku, że muszę ograniczać spory w Internecie. Zapytacie, skąd wiedziałam, że będę się o tej powieści negatywnie wypowiadać, ano stąd, że ja nie lubię komedii kryminalnych. Nie przepadam za śmiesznymi książkami, one mnie irytują, są infantylne, a poziom żartów jest zwykle na poziomie zajezdni PKS, który znajduje się gdzieś na ścianie wschodniej. Jednak w końcu uznałam, że raz się żyje.
Przenosimy się do Warszawy, preludium rozgrywa się tuż przed wkroczeniem Niemców. Wojna, która miała być mrzonką Hitlera, okazała się przerażająco realna. Dwóch mężczyzn ukrywa skarb, licząc, że gdy cały ten koszmar się skończy, uda się po niego wrócić. Minęły dekady. W czasach teraźniejszych znajdujemy się w centrum Warszawy, która nie przypomina przedwojennego miasta, Pałac Kultury wymusił modyfikację siatki ulic. W mieszkaniu młodego małżeństwa pojawia się dawno niewidziany kuzyn, a przypadkowe spotkanie i rodzinny sekret, dodają powieści tempa. Jako że książka jest komedią, mamy się jeszcze setnie ubawić.
Nie bez powodu zaznaczyłam, że mnie słowo pisane rzadko śmieszy, mam wrażenie, że od czasów małych książeczek z dowcipami, ja wyczerpałam swój limit. Żarty w lekturach działają mi na nerwy, a w tej ku własnemu, nieopisanemu zdziwieniu zauważyłam, że mnie bawią. Alek Rogoziński ma to cudowne, lekkie poczucie humoru, subtelnie wplecione w treść, że nie dostajemy żartem w twarz, ale po prostu czytając – chichoczemy. Fantastycznie stworzono też kreacje dwóch teściowych, doskonale różne od siebie, tworzące razem mieszankę wybuchową. Niesłusznie obawiałam się tej książki, bo czytałam ją jednym tchem i z dużym zaangażowaniem, cieszę się, że na półce czeka już cierpliwie drugi tom. Oczywiście, nie jestem w stanie powiedzieć, jak ta książka ma się do innych powieści Rogozińskiego, ale tutaj jestem na tak. Zakładam, że skrajna prawica, może nie pochwycić subtelnych aluzji, ale mimo wszystko warto! W ten sposób chyba wraca mi faza na kryminały, może w końcu przeproszę się z komediami.
Katarzyna Mastalerczyk