“Midnight chronicles. Moc amuletu” duetu Iosivoni i Kneidl to idealny przykład książki, która ma piękną okładkę i świetne wnętrze, ale zacznijmy od początku.
Roxy, łowczyni duchów, została obarczona misją praktycznie niewykonalną. W 449 dni musi złapać i odesłać z powrotem do krainy umarłych 449 zbiegłych dusz, które przez przypadek wypuściła. Jeśli nie złapie wszystkich, sama po wyznaczonym czasie zostanie zesłana do krainy umarłych. Bohaterka wie, że będzie jej bardzo trudno, to nie poddaje się, ponieważ ma ważniejszy dla niej cel, a jest nim odnalezienie zaginionego brata bliźniaka. Na szczęście nie jest w tym wszystkim sama, pomaga jej Finn i tajemniczy nieznajomy, do którego zaczyna czuć coś więcej. Czy Roxy uda się wypełnić misję i odnaleźć miłość?
Już wcześniej miałam przyjemność czytać książki Laury Kneidl i bardzo mi się one podobały, natomiast styl Bianki Iosivoni był dla mnie wielką niewiadomą. Dlatego nie wiedziałam czego spodziewać się po Mocy amuletu. Na szczęście współpraca tych autorek udała się bardzo dobrze. Już od pierwszej chwili książka mnie wciągnęła. Od pierwszej strony jest akcja, która praktycznie nawet na chwilę nie zwalnia. Bardzo to lubię, bo dzięki temu do książki nie wkrada się duma.
“Moc amuletu” to lektura napisana prostym językiem, przez co czyta się ją bardzo płynnie. Nie ma zbyt dużo długich opisów, a dialogi są bardzo ciekawe. Autorki wykreowały takich bohaterów, że nie sposób ich nie polubić. Każdy z nich jest inny, ale mają coś w sobie. Są to postacie, które można by spotkać w prawdziwym życiu, mają swoje problemy, są zabawni, nie irytują.
W książce spodobał mi się pomysł na podział łowców. Są cztery główne grupy. Blood hunterzy, którzy polują na wszystkie istoty żywiące się krwi. Grim hunterzy, zajmujący się głównie silnymi istotami jak wilkołaki, smoki czy psy piekielne. Soul hunterzy polują na duchy. Magic hunterzy ich zadaniem jest zwalczanie takich istot, które posługują się magią jak elfy, wróżki, czy czarownice. Jest też piąta grupa tzw. Wolni hunterzy i są to ludzie, którzy nie urodzili się hunterami, ale do nich przyłączyli i razem z nimi polują na magiczne istoty. Do tej ostatniej grupy należy właśnie Roxy.
Powieść swoim klimatem bardzo przypomina mi serię “Dary anioła” Cassandry Clare.
Bardzo podoba mi się samo wydanie książki. Okładka jest z jednej strony bardzo prosta, ale z drugiej nie można oderwać od niej wzroku. Fajnym dodatkiem jest glosariusz i spis postaci na samym końcu. Jest on bardzo pomocny, zwłaszcza na początku, kiedy nie pamięta się jeszcze, kto jest kim.
Podsumowując, książkę polecam wszystkim tym, którzy lubią fantastykę z elementami romansu. Ja nie znajduję żadnych minusów i z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Honorata Jamroży