Dość rzadko sięgam po romanse, a jeszcze rzadziej po ich kontynuacje, jednak Falling Fast mnie zachwyciło. Zarwałam dla tej historii noc, a autorka zostawiła mnie w szoku i ze złamanym sercem. Nie mogłam doczekać się kontynuacji. Jeżeli Falling Fast wbiło was w fotel, tak Flying High rozerwie wasze serce na kawałki. Nie żartuję.
Hailee skrywa tajemnicę – niezwykle mroczną i trudną; taką, której nie sposób zdradzić bez żadnych emocji. Już sam początek tej historii przyśpiesza bicie serca i zapiera oddech. Autorka nie oszczędza czytelnika – zostawiła nas w takim momencie, ale wynagradza to, od razu rzucając nas w sam wir akcji. O ile w Falling Fast wiele było tajemnic, które powoli, kawałek po kawałku, wychodziły na światło dzienne, to w przypadku Flying High Bianca Iosivoni wręcz bombarduje swoich czytelników prawdą. Jeżeli podczas czytania pierwszej części czuliście się jak wrzuceni w sam środek wielkiego huraganu, to w tym przypadku będziecie jeszcze bardziej roztargnieni i emocjonalnie rozbici. To cudowna, piękna opowieść nie tylko o miłości, bo autorka starała się pokazać, że młodzi ludzie borykają się także z innymi problemami – depresją, bólem po stracie kogoś bliskiego, straconym zaufaniem… Nie tylko Hailee będzie walczyć ze swoim wewnętrznym demonem, ale także Chasee postanowi podjąć pewne kroki, które w końcu, wyprowadzą jego sytuację na prostą. Okaże się dorosłym i odpowiedzialnym mężczyzną, który jest gotowy wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. To, jak bohaterowie dojrzewają, zmieniają się, zachwyca.
Kontynuacja losów Hailee i Chesa zabrała mi noc. Nieświadomie rozpoczęłam lekturę wieczorem, zakopana pod kocem, aby zakończyć ją o 4 nad ranem, ze łzami w oczach i bolącym sercem. Autorka zdecydowała się poruszyć ważny temat – depresji. To choroba, która dotyka również młodych ludzi, którzy mają przed sobą całe życie, a jednak, z jakiegoś powodu, decydują się je zakończyć. Co nimi kieruje? Dlaczego gotowi są posunąć się do takich strasznych czynów? Smutek, który odczuwała Hailee, przygniatał mnie do ziemi. Gdy czytałam o jej wewnętrznym cierpieniu, bólu, tęsknocie za kimś, kogo już niema, czułam się źle. Wspomniałam już wyżej, że i Chase musiał podjąć jakieś decyzje, jednak wszystko to, co dotyczy Hailee, mną wstrząsnęło. Tak, że dostrzegłam pozytywne aspekty mojej codzienności; każdą dobrą chwilę.
Miłość nie jest w Flying high najważniejsza. Owszem, bohaterowie czują coś do siebie i pomaga im to odnaleźć się w świecie, obrać drogę, która pozwoli im zapanować nad swoim życiem, ale to, co dzieje się w nich samych, jakie zmiany w nich zachodzą, jest porywające i wstrząsające. Bianca Iosivoni napisała powieść pełną emocji, trudnych momentów, ale i szczęśliwych chwil. Czytajcie, bo nie tylko okładka jest piękna, ale wnętrze to arcydzieło!
Katarzyna Krasoń