Rzadko zdarza mi się recenzować dla Was gry, ale są takie pozycje, które na to zasługują. Story Cubes poznałam jakiś czas temu w wersji “Fantazje”, lecz jako zagorzała fanka Harry’ego Pottera nie mogłam nie posiąść właśnie tego wydania.
Zacznijmy od tego, że jest to jedna z gier “dla każdego”. Świetnie rozwija umiejętność obrazowego przedstawiania rzeczy i sytuacji, uczy opowiadania historii, fantazjowania i łączenia wątków. Dla mnie samej jest to przede wszystkim trening wysławiania się. Zawsze lepiej czułam się w piśmie niż w mowie, a wszelkie ustne egzaminy wywoływały u mnie zimne poty, mam więc nadzieję, że ta gra pomoże mi przełamać swoje lęki i będę się dzięki niej czuć nieco pewniej w takich sytuacjach.
Niezmiernie podoba mi się to, w jaki sposób można pobudzić swoją wyobraźnię. Mam wrażenie, że dzieciaki będą znacznie lepsze w tę grę niż dorośli, których zdolności kreowania świata są już nieco ograniczone. Niemniej przy małym piwku, czy lampce wina historie, jakie można stworzyć, wydają się co najmniej nie z tego świata. Nie oznacza to, że aby grać w Story Cubes HP, należy być na rauszu. Co to, to nie! Szczególnie jeśli taka rozgrywka ma w jakiś sposób wpłynąć na życie, tak jak u mnie, warto podejść do tego “na poważnie”.
I Ty możesz zostać autorem dzięki Story Cubes!
Ilu z Was marzy o tym, żeby napisać własną powieść? Te niepozorne dziewięć kosteczek może przewrócić Wasz świat do góry nogami! Nie wiecie jak zacząć? Zacięliście się w połowie i nie wiecie jak kontynuować? Rzućcie kośćmi i wszystkie Wasze problemy znikną. A jeśli nie chcecie przenosić myśli na papier, to zawsze możecie odnaleźć w sobie prawdziwego bajarza.
Rozrywka tylko na raz?
W żadnym wypadku! Story Cubes jest ultra niezobowiązującą grą. Możesz wyciągnąć puszkę z kostkami w dowolnym momencie i rozegrać szybką partyjkę, bo nie musisz rozkładać żadnej planszy i innych elementów, aby zacząć grać. Dziecko nie chce iść spać, bo chce grać? Nic prostszego, jedna historia opowiedziana po rzucie kostkami i do łóżeczka. A najlepsze w tej grze jest to, że można w nią grać niezliczoną ilość razy. Dziewięć kostek daje nam aż 10.077.696 kombinacji, a każda kombinacja widziana oczyma innej osoby daje niezliczoną ilość historii.
Gra tylko dla fanów Harry’ego Pottera?
A kto Wam takich bzdur naopowiadał?! Na każdej kostce jest sześć obrazków (co za niespodzianka!), a każdy z nich prezentuje jakiś przedmiot, postać lub czynność. I o ile nie możemy mieć wątpliwości co do przedstawienia Mapy Huncwotów, mandragory, czy Harry?ego, tak istnieje rysunek zapewne ropuchy Nevilla, która pod pewnym kątem przypomina kurczaka, a Gryfek wyglądają bardziej jak Baby Mistrz Yoda. Poza tym nikt nie napisał pod postacią Albusa Dumbledore’a, że to właśnie on – mój bratanek na pewno zobaczyłby na tym obrazku Świętego Mikołaja! Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.
Do gry zostały dołączone też jej zasady. Jeśli nie macie pomysłu na rozgrywkę, możecie się nią posiłkować, ale nie pójdziecie siedzieć za kratki za wymyślenie własnych zasad na potrzeby wieczoru gier. Nie mogę się nadziwić, że taka mała puszeczka, przypominająca mi pudełko cukierków wiśniowych, jakie w dzieciństwie dostawałam od cioci, z dziewięcioma zwykłymi kośćmi do gry może sprawiać tyle frajdy. Czasem naprawdę mniej znaczy więcej.
Anita Szynal-Wójtowicz