Lilka jest normalną dziewczyną. Dorasta, kocha, przejmuje się wyglądem i maturą. Spotyka się z koleżankami, marzy, śmieje się, przyjaźni się z całym tyglem narodowości, który za swój dom uważa Lwów. Aż nagle Żyd to wróg, Ukraińcy coraz bardziej są niezadowoleni z obecnej sytuacji i na dodatek wybucha wojna. Co się stanie z Lilką i jej rodziną? Co stanie się z przedwojennym Lwowem?
Akcja książki mogła dziać się w każdym mieście. Bo w każdym mieście w czasie wojny ludzie tak samo się bali, tak samo kombinowali, by przeżyć kolejny dzień, tak samo walczyli. Jednak autorka wybrała Lwów i dzięki temu książka jest szalenie ciekawa nie tylko historycznie, ale przede wszystkim społecznie i psychologicznie. Cały wstęp o nastrojach ludności, o wzajemnych animozjach lub przyjaźniach, a tym, jak wszystko zaczęło się kotłować, jest fenomenalnym zabiegiem. Idziemy krok w krok za bohaterami, towarzyszymy im w szczęśliwych chwilach, przez wybuch wojny, kapitulację Lwowa i okupację rosyjską. Widzimy, jak się zmieniają, jak inaczej patrzą na otaczający ich świat i ludzi. To tutaj wychodzą najczarniejsze zakamarki duszy ludzkiej i błyska człowieczeństwo. Autorka nie jest delikatna. Bo i wojna taka nie była. Nie szczędzi okrutnych opisów, brutalnej wojennej rzeczywistości, przed którą nie ucieknie ani starzec, ani niewinne dziecko. Tu rządzą silniejsi, ci z układami, a te układy czasem dużo kosztują.
Historia mówi o suchych faktach. Magdalena Kawka mówi o emocjach, o naturze ludzkiej, która prowadzi bohaterów w różne miejsca i rządzi nimi w poszczególnych okolicznościach. W sposób okrutny, ale nader prawdziwy pokazuje, jak wojna może odczłowieczyć, jak człowiek może być dla drugiego obcy, choć niedawno byli, jak bracia. I jak władza potrafi odebrać najmniejsze ludzkie odruchy. Jednak nie bójcie się, są też jasne gwiazdy na tym ciemnym niebie, są iskierki nadziei wśród okupantów, wśród żołnierzy i zwykłych ludzi. Jest tu też dużo dyskusji o patriotyzmie, trudnych, czasem zupełnie przewracających nasz punkt widzenia, ale to także cenne. Przez tę książkę nie da się przejść ot tak, bez zamyślenia. Ona porusza w człowieku wszystko, emocje, rozum i każe na nowo się zastanowić nad rzeczami, zdawać by się mogło już dawno ugruntowanymi.
To przepiękna opowieść o starych, ale i o młodych, o pokoleniu naznaczonym śmiercią, bólem i rozpaczą. ?Tak się dorasta do trumny, jakeśmy w czasie dorośli? pisał Baczyński, wspominany parokrotnie w książce, w wierszu ?Pokolenie?. To jego pokolenie, wiedział, co pisze. Oni tak dorastali, szybko, gwałtownie, intensywnie.
To przepiękna opowieść o uczuciach. Uczuciach w każdym odcieniu, każdym wydaniu i o każdej mocy. Mamy tu ogromną zazdrość, nienawiść, przyjaźń, oddanie, współczucie… Wszystko. Lwów był miejscem, gdzie stykały się narodowości i kultury, to zawsze budzi emocje, to nigdy nie jest nijakie, ale mocno jakieś.
Dziękuję autorce, że tak pięknie opisała, co w ludziach siedzi, że wplotła to w prawdę historyczną i dała nam kolejną lekcję tolerancji i braterstwa. Bo nieważna jest narodowość, ważne jest, co siedzi w człowieku.
Katarzyna Boroń