Autorzy, którzy wydają książki metodą self-publishingu, nie cieszą się jakimś szczególnym poważaniem. Często są wykpiwani, a są miejsca w internecie, w których jest zakaz polecania takich książek. Nigdy w taką skrajność nie wpadałam, może dlatego, że kilkakrotnie książki takich autorów i byłam pozytywnie zaskoczona. Dlatego, za nic mam uprzedzenia i chętnie sięgam po autorów, którzy w komercyjnych wydawnictwach nie mogą się przebić. Mało to razy tak bywało, że self-publishing wydawał wartościowe książki, a zwykłe wydawnictwo jakiegoś gniota? Wprawdzie autorki o zagranicznych nazwiskach (pseudonim, czy naprawdę?) i akcja koniecznie w Stanach, zawsze mnie nastrajają sceptycznie, ale okładka “Hannah” była hipnotyzująca i naprawdę miałam wielką ochotę.
Hannah jest córką nauczycieli akademickich. Ojciec wbrew swojej matce wyjechał do Polski, co na jakiś czas oziębiło ich stosunki. Babcia jednak przepada za swoją wnuczką, która właśnie przylatuje do Nowego Jorku, by zacząć studia. Wbrew rodzicom, którym wyjazd córki za wielką wodę niezbyt się podobał, ale Hannah się uparła. Dziewczyna walczy z traumą z przeszłości, po której ma bliznę i poranioną psychikę. Ten wyjazd ma właśnie pomóc jej zacząć wszystko od nowa. Nowe studia, nowe miasto i nowi ludzie. Czy da radę się poskładać? Tylko czy to wystarczy, by walczyć z demonami, które są w nas? Gdy tak łatwo nas przestraszyć, rozbić? Klasyka powieści dla młodzieży.
Najłatwiej poznać młodego autora po tym, że nie wie, kiedy się zatrzymać i które fragmenty wykasować. Właśnie to mamy u Lucy Wild, ta książka jest przeładowana opisami, gdy brnęłam przez kolejny opis jakiejś ulicy, usypiałam nad fragmentem o kawie ze Starbucksa, tęskniłam za jakimiś dialogami, ale gdy się zaczęły, to okazało się, że są infantylne, jak z bloga nastolatki Kilkukrotnie zastanawiałam się, czy powieść młodzieżowa może się nie udać, skoro ta fabuła zawsze jest taka sama i to się sprawdza. No i okazało się, że owszem, chociaż ten gatunek rządzi się stałymi schematami, to kluczem jest wykonanie.
W tej książce jest wiele dobrych zalążków, ale moim zdaniem autorka jeszcze wiele musi się nauczyć! Nie mam zamiaru się czepiać przewidywalności fabuły, bo jak wspomniałam, ten gatunek ma swoje schematy, jednak problemem widzę potknięcia w stylu, za dużo opisów, które nie wnoszą nic do akcji. Na początku można jeszcze przymknąć oko, ale później to już jest bardzo nużące.
Katarzyna Mastalerczyk