Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że Media Rodzina zdecydowała się wydać młodzieżową literaturę grozy od R.L. Stine?a – odkąd sięgam pamięcią, byłam wielką fanką “Gęsiej skórki”. “Dziewczyna znikąd” jest pierwszą powieścią w tym cyklu i choć nie zafascynowała mnie za specjalnie, tak bez wątpienia można ją nazwać niezwykle wciągającą pozycją dla nastolatków.
Opowieść można podzielić na dwie części – prolog, który opowiada historię pewnej dziewczyny i jej rodziny z przeszłości oraz czasy teraźniejsze. Muszę przyznać, że wstęp znacznie bardziej przypadł mi do gustu niż dalsza historia, bo – gdy pojawiła się tytułowa postać – domyślałam się już, w jakim kierunku całość pójdzie. Myślę, że właśnie to nieco zabiło moją fascynację tą opowieścią, bo choć nie zabrakło w niej niepokojących wydarzeń oraz zwrotów akcji, tak… wyjaśnienie wszystkiego okazało się dokładnie takie, jak się spodziewałam. Atutem “Dziewczyny znikąd” jest z całą pewnością także lekki styl autora, dzięki któremu powieść dosłownie pochłania się jednym tchem i trudno odłożyć ją na bok.
Odrobinę w powieści przeszkadzali mi także bohaterowie – a w zasadzie główny bohater kolejnych części, Michael, który nie zachowuje się zbyt rozsądnie. Ciężko mi uwierzyć, że ignorował tak długo fakt, że coś jest nie tak, choć miał wiele okazji to zauważyć – być może wówczas historia potoczyłaby się zupełnie inaczej. Z drugiej strony rozumiem ten zabieg jedynie budzenia niepewności i niepokoju w bohaterze, bo gdyby myślał bardziej racjonalnie, ta historia grozy mogłaby okazać się mniej straszna. Wciąż jednak uważam, że prolog bardziej zadziałał na moją wyobraźnię i wywołał na mojej skórze najprawdziwsze dreszcze – losy Michaela były już niestety raczej nijakie…
“Dziewczyna znikąd” nie zachwyciła mnie, jednakże nie mogłabym z czystym sumieniem nazwać ją złą powieścią. Jest świetnie napisana, wciągająca, niepokojąca i – oczywiście – utrzymana w młodzieżowym stylu. Jestem przekonana, że każdy nastolatek lubiący horrory lub dopiero rozpoczynający swoją przygodę z nimi, będzie zaczytywał się w tym tytule z przyjemnymi dreszczami przebiegającymi po plecach. I choć jest to książka przewidywalna, tak bez wątpienia intryguje i w jakimś stopniu urzeka. Polecam!
Justyna Dizzy Sikora