“Lubili być w czymś najlepsi. Szczególnie najlepsi w byciu najgorszymi.”
Znakomicie zapowiadająca się seria potwornych, a zarazem zabawnych przygód w wikińskim wydaniu. Pierwszy tom podtrzymuje dobrą opinię o twórczości autorki. Rewelacyjnie wpasowuje się w potrzeby młodych pasjonatów książek. Rozdziały czyta się ze szczerym uśmiechem. Fabularnie imponuje bogactwem niezwykłych incydentów. Klimatycznie znakomicie nawiązuje do złych praktyk skandynawskich wojowników. To, co obecnie uznawane jest za godne potępienia, wcześniej spotykało się z akceptacją, wręcz wyczekiwaniem i obowiązkiem, wśród ludu nastawionego na dalekie wyprawy o charakterze najazdów i zgarnianiu łupów.
Francesca Simon przedstawia wikińskie rodzeństwo. Chłopiec i dziewczynka uznawani są za wyjątkowo niesforne i łatwo pakując się w tarapaty dzieciaki. Ich apetyt na przygody jest wręcz nieokiełznany. Nieustannie ściągają na siebie i innych kłopoty, ale czyż dzięki temu dzieciństwo nie jest barwne? Rodzice dumni są z urwisów, najgorszych z najgorszych, zapowiadających się na prawdziwych wikingów. Młodym czytelnikom podoba się humor bazujący na przekornych przesłaniach, odwrotności nauk rodziców i dziadków, czyli żartobliwe łobuzerstwo i swarliwość.
Jedyne czego lękają się Fanga i Trach, chociaż oczywiście nie chcą się do tego przyznać, to ogry, olbrzymy i trolle. Stwory trzeba traktować poważnie, za nic nie można im wejść w drogę. Jednak i tak trzeba udać się w miejsca ich zamieszkania w poszukiwaniu wspaniałych skarbów. Zatem bohaterowie przeszukują straszny las, uruchamiają wyobraźnię wobec przeraźliwych hałasów, wyprawiają się na nieznaną wyspę. Pragną spełnić marzenie, że kiedyś będą o nich pisać sagi i układać pieśni. A ile w tym wszystkim przechwałek i chełpliwości, uroczych i komicznych.
Rozbawiają imiona postaci. Mamy Flejkę przerażoną myślą o kąpieli. Poznajemy Zakręcone Gacie. No i wilk Chap-Chap, który towarzyszy rodzeństwu w każdej przygodzie. Tekst uzupełniają rewelacyjne ilustracje. Sympatyczne szczegóły zabawnie podkreślają sceny. Duża czcionka ułatwia samodzielne czytanie przez dzieci z pierwszych klas szkoły podstawowej. Kochamy serię o “Koszmarnym Karolku” tej autorki, ale przekonujemy się, że i w wikińskiej czujemy się komfortowo i relaksująco. Pierwszy tom kończy się z przymrużeniem oka. Wybrzmiewają ciekawe i wartościowe przesłania, warto, aby dzieciaki je podchwytywały, przykładowo strach ma wielkie oczy, chcieć nie znaczy mieć, kto się przechwala, ten nie zawsze dobrze na tym wychodzi.
Izabela Pycio