“Kłamstwa przychodziły Rosjanom z ogromną łatwością, tak jakby rodzili się z talentem do łgania.”
Wcześniej nie natknęłam się na twórczość Steve’a Berriego, a szkoda, bo zaoferowane klimaty bliskie były moim gustom czytelniczym, zatem odnotowałam do nadrobienia. W cykl o Cottonie Malone weszłam w piętnastym tomie, jednak nie miałam najmniejszym problemów z odnalezieniem się w przeszłości kluczowej postaci. Autor zwięźle i konkretnie przemycił w opisach najważniejsze informacje o Malone, aktywności w amerykańskim wywiadzie i życiu osobistym. Pięćdziesięcioletni emerytowany pracownik Departamentu Sprawiedliwości zrobił sympatyczne wrażenie.
“Protokół Warszawski” to rozrywka prowadzona w klasycznym rytmie sensacji, wzbogacona elementami historii i mnóstwem tajemnic. Czytałam z zaciekawieniem, dobrze się bawiłam, ale dostrzegałam kilka mankamentów. Zabrakło pogłębionych motywów zachowań postaci, właściwie każda zbyt szybko się na coś decydowała, łatwo dawała się wplątać w narzucony układ. Co zadziwiające, to właśnie czarne charaktery okazały się najbardziej przekonujące, śmiało mogłam mieć do nich zaufanie w przestępczej odsłonie, za nic ich nie popierałam, jednakże po cichu kibicowałam. Kwestia tego, co działo się wokół artefaktów, za szybko przybierała ostateczne rozwiązania, drażniły sposoby traktowania, raził brak reakcji zapobiegawczych. Pierwsze sceny książki jak najbardziej wciągające, zuchwała kradzież relikwii świętej krwi. Szkoda, że autor nie zdecydował się na takie spektakularne opisy w przypadku pozostałych bezcennych skarbów kościelnych Arma Christi (krzyż, korona, kolumna, gąbka, gwoździe), wówczas jeszcze bardziej rozgrzałaby się wyobraźnia. Jednak przy włóczni przeznaczenia emocji nie brakowało.
Niezaprzeczalnym walorem powieści okazało się historyczne zaplecze, polityczne tło i społeczne świadectwa. Trafiłam na tom obracający się wokół polskich realiów. Zaimponowała skrupulatność Berriego w opisie faktów, osób, miast i procesów. Nawet dla osoby znakomicie poruszającej się wokół przybliżanych zagadnień, przechodzenie przez informacje sprawiało wiele przyjemności, a co dopiero czytelnikowi, który dotąd powierzchownie miał z nimi do czynienia. Przyciągało zwiedzanie Krakowa i Wieliczki w wyjaśniającej odsłonie. Zachwyciłam się Brugią, pięknym belgijskim miastem, którego dotąd nie miałam okazji odwiedzić. Na miłośniczce Venezii, miasta wysp, kanałów i mostów, właśnie flamandzka Wenecja, klejnot architektury gotyckiej, powinien wywołać szczególny entuzjazm i uznanie. Autor przekopywał się przez wiele materiału, zanim przystąpił do pisania powieści, odwiedził też miejsca uwzględnione w fabule.
Biegłość w snuciu opowieści. Styl narracji zgrabny, przyjemny, przyjazny i wciągający. Scenariusz zdarzeń intrygująco zapleciony. Wiele się działo, sporo spektakularnych incydentów. Napięcie zgrabnie rozłożone, chociaż niekiedy brakowało mocniejszych uderzeń. “Protokół Warszawski” zajmująco wypełnił wieczór czytelniczy. Chętnie śledziłam zdradliwe pułapki, przestępcze roszady, szantażowe chwyty, polityczne naciski. Obroty spraw nie przebiegały po myśli bohaterów, zaskakiwały przebiegiem i wydźwiękiem, nie zawsze zdobywali to, na czym im zależało. Polski prezydent stanął przed wielką próbą, wszystkie dotychczasowe osiągnięcia i sukcesy mogły rozpaść się, jak domek z kart, gdyby pewne informacje ujrzały światło dzienne. Na jakich zasadach Cotton Malone, kiedyś szpieg, teraz właściciel antykwariatu, okazjonalnie pracujący dla rządów i agencji wywiadowczych, włączył się w sensacyjną grę? Gdzie znalazł sprzymierzeńców? Kto okazał się jawnym, a kto ukrytym wrogiem?
Izabela Pycio