Las Kabacki i przygody mieszkającej w nim dziczej rodziny poznaliśmy już w książce “Dzik Dzikus” Krzysztofa Łapińskiego. Teraz będziemy towarzyszyć im w podróży do Świnkowa, bo oto do Lasu Kabackiego przybywa dziwne stworzenie o ludzkich oczach, ale i raciczkach jak dziki.
Co robią dziki? Na początku nieco stronią od nowego przybysza. Bo jest taki inny, tak bardzo pachnie człowiekiem, ma jasną skórę jak oni. A ludzi należy się bać i przed nimi uciekać. Jednak przybysz chodzi na czterech nogach i ma takie smutne oczy, jakże mu nie pomóc?! Okazuje się, że to uciekinierka z samochodu wiozącego trzodę chlewną do rzeźni (choć nie ma w książce o tym dosłownego nawiązania, ale my, dorośli, możemy się tego domyślić).
Mieszkańcy lasu nie baczą na inność. Postanawiają pomóc śwince Malwinie, której zagraża wielkie niebezpieczeństwo. Nie dość, że ludzie chcą ją złapać, to jeszcze brak sierści nie pozwoli jej na przebywanie z dzikami, z którymi zdążyła się zaprzyjaźnić. Jedynym wyjściem jest zaprowadzenie jej do miejsca, gdzie wszystkie świnki żyją szczęśliwie: Świnkowa (tu warto wspomnieć, że nie jest to wymysł literacki, bo coraz więcej jest azyli dla zwierząt hodowlanych np. Chrumkowo). Jeszcze nie wiedzą, ile czeka na nich przeszkód i niespodzianek.
Książka nie tylko uczy szacunku i miłości do zwierząt, ale także pokazuje, jak mądre są świnie i dziki. Autor w podziękowaniach znajdujących się na końcu książki wskazuje, że potrafią nie tylko rozpoznawać utwory muzyczne, ale np. odkrywać nowe zastosowania przedmiotów i używać ich jako narzędzi.
Przygody świnki Malwiny mogą być dobrą okazją do rozmów z dzieckiem na temat inności, odmienności, odtrącenia i ostracyzmu społecznego. Pokazuje, że naprawdę niewiele nas różni i jak ważna jest empatia. Uczy także, że wspólnymi siłami, działając ponad podziałami, możemy dokonać czegoś niewyobrażalnie trudnego.
Dodam tylko, że jest to też świetna książka, aby porozmawiać o wegetarianizmie. I nie o samej diecie mam tu na myśli, ale o ideologii kochania zwierząt tak mocno, że nie wyobrażamy sobie ranienia ich, a tym bardziej jedzenia ich mięsa czy produktów odzwierzęcych. Lektura może też stać się katalizatorem zmian w jadłospisie dziecka – warto wspierać takiego malucha, jeśli poczuje, że woli wesołą świnkę od pysznej szynki.
Całość jest pięknie zilustrowana i wydana. To jedna z tych książek, które warto pokazać dzieciom.
Monika Kilijańska