Jestem fanką Elizabeth Haran, każda książka, która jest wydawana, trafia niejako z automatu na moją listę must read, nie mam jakiejś australijskiej, antypodowej obsesji, ale styl autorki po prostu mi leży, to nie tylko powieści o miłości, ale mają zwykle drugie dno, jakiejś przesłanie, dla którego z chęcią będę wciąż po nie sięgać. A ostatnio…