Już po pierwszych
słowach miałam ochotę odłożyć tę książkę. Ale nie dlatego,
że były złe. Wręcz odwrotnie. Zdania układały się w piękną,
dobrze skomponowaną całość. Jednak były też dojmująco szczere.
I smutne. Wtedy już wiedziałam, że nie jest to książka, przy
której dane mi będzie odpocząć. Podczas jej czytania czeka mnie
konfrontacja ze wszystkim, co smutne i przygnębiające. Zawahałam
się, ale podjęłam wyzwanie. Czy było warto?
Ciężko jest w kilku
zdaniach streścić, o czym są Przeznaczeni, bo
są… o wszystkim. To powieść wielu bohaterów. Mamy więc Olinę,
rozchwytywaną autorkę kryminałów, która w życiu posiada już
wszystko… poza tym, co najważniejsze. Równie okaleczona jest
Gabriela. Raz porzucona boi się zaufać. To wszystko zmienia się,
gdy poznaje Mateusza. Ten młody chłopa nie narzeka na brak kobiet.
Kiedy jednak widzi Gabrielę, zakochuje się bez pamięci. Czy stare
nawyki nie będą przeszkodą w nawiązaniu poważnego związku? Jest
też Kuba, alkoholi, niepijący, skazany przez otoczenie na klęskę.
Za wszelką cenę chce się wyrwać. Pożycza pieniądze i wyjeżdża
do Stanów. Tam poznaje człowieka, któremu powierza wszystko, co
ma. Czy okaże się godny zaufania?
Nigdy nie wiadomo,
kiedy się widzi kogoś po raz ostatni [?]. I nigdy nie wiadomo,
kiedy się widzi kogoś po raz pierwszy…
Nie
tego się spodziewałam. Od samego początku autorka oferuje nam nową
jakość. Tym razem jej powieść przepełniona jest refleksjami na
temat życia, nie raz bardzo gorzkimi. Ilość poruszonych problemów
to materiał, którym spokojnie można by było obdzielić jeszcze
dwie książki. Na tych prawie 550 stronach czeka Czytelnika
emocjonalne tsunami. Prawdziwy wysyp najróżniejszych emocji, od
smutku do śmiechu, przez wzruszenie do refleksji. Tym razem Grochola
przede wszystkim porusza. Tylko już mniej bawi. I chociaż zapowiedź
gwarantuje nam \”dojrzały optymizm\”, to ja zgadzam się jedynie z
pierwszym słowem deklaracji. Fabuła i losy bohaterów to nie bajka,
ale poważna refleksja nad życiem człowieka. Jeśli już podczas
czytania pojawia się uśmiech, to jest to najczęściej uśmiech
przez łzy. Trudne emocje zdecydowanie dominują na zapowiadaną
nadzieją i chociaż kilka scen można uznać za \”niosące
optymizm\” to nie determinują one całości.
Istnieje pięć czasów.
Zaprzeszły, przeszły, teraźniejszy, przyszły i najwyższy.
W
Przeznaczonych tak jak
w życiu nie brak trudnych chwil. Bohaterzy tej historii to
nieszablonowe postacie, których przeszłość sięga wiele dalej niż
początek książki. Są prawdziwi, szczerzy i nieidealni. Trudno
powiedzieć, czy wzbudzają sympatie, bez wątpienia jednak pobudzają
do współodczuwania. Ich losy toczą się obok siebie i nigdy nie
łączą w spójną opowieść. Owszem, pojawiają się zależności,
ale nie są one szczególnie rozbudowanie. Nie zastosowano typowego
dla powieści z wieloma bohaterami rozwiązania czyli momentu, kiedy
wszyscy zaczynają działać razem. Tak jakby autorka świadomie
odrzucała wszystkie utarte schematy starając się by jej książka
jak najbardziej przypominała życie.
Patrzyłam na małe
dzieci w ramionach matek i wiedziałam, że one jeszcze nie
rozumieją, one myślą, że będzie tak zawsze.
I
trzeba przyznać, że jej się udało. Pierwsze co zanotowałam w
trakcie czytania to słowo \”niepokojąca\”. Czasami miałam
wrażenie, że Pani Grochola zajrzała w moje serce i rozłożyła je
na części pierwsze. W dość bolesny sposób. Momentami odkładałam
książkę, by złapać oddech. Nie byłam pewna czy dam radę ją
przeczytać. Problemy, które poruszyła częściowo okazały się
dla mnie bliskie. I nie byłam pewna czy ją za to nienawidzę, czy
kocham.
Z
drugiej jednak strony, część w ogóle mnie nie dotyczyła, a
nawet… nie interesowała. Bardzo szybko wybrałam spośród
bohaterów moich faworytów i nie chciałam czytać o nikim innym.
Tak samo podczas śledzenia długich wypowiedzi. Pół strony na
jedną kwestię, nieprzerwaną żadnym wtrąceniem, w przypadku
przeciętnie fascynujących tematów… to było za dużo.
I
jeszcze na sam koniec autorka wywinęła fikołka, odwracając cześć
historii do góry nogami. Tego się nie spodziewałam. Takie zwroty
akcji lubię! Wszystkie wątki zostały zamknięte, a większość
problemów doczekała się rozwiązania, no dobra, przynajmniej
podsumowania. W tym zakresie nie mam nic do zarzucenia. Prawdziwy
majstersztyk wśród zakończeń.
Ta
opowieść rozbudziła moje emocje oraz skłoniła do refleksji.
Przeznaczeni to
książka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Czasami
dając nadzieję, a czasami… sprawiając ból.
Dominika Róg-Górecka