Rodowód to zbiór opowiadań, które możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza, sielska i polska, taka znajoma, to opowieści o niewielkich miasteczkach w Polsce przed wojną. Jako, że autorka, czego łatwo się domyślić, była Żydówką, w opowiadaniach odnajdziemy świat, który dla naszych prababek był codziennością, tymczasem dla nas ma szansę odżyć tylko na kartach książek, w cudzych wspomnieniach. Druga część to opowieści londyńskie, już z czasów wojny. Wszystkie te opowiadania, a jest ich w sumie czternaście, naprawdę są wspaniale napisane. Pokazują świat, którego nasze pokolenie już nie doświadcza a Ester Singer pokazuje, że naprawdę umie pisać, że nagroda Nobla w tej rodzinie nie była przypadkiem.
Przy okazji takich premier, tak dobrych książek, które po latach ukazują się na rynku, zadaję sobie pytanie. Dlaczego ta książeczka, bardzo ciekawie wydana, polecam wziąć ją chociaż do ręki i oglądnąć, bo ma fajną szatę graficzną, dlaczego duże wydawnictwa biją się o różnego rodzaju gnioty, a świetne, dowcipne, napisane z dużym talentem opowiadania, pochodzącej z Polski, kobiety która miała ambicję, ale wtłoczono ją w gorset konwenansów, wydaje Instytut Brama Grodzka, który to w Lublinie jest znany, ale w Polsce aż takiej renomy nie ma. Ktoś tu powinien się wstydzić. Chyba rynek, bo o ile porno-koszmarki widuję w księgarniach, tej książki jeszcze na półkach nie widziałam.
A szkoda, cieszy mnie zapowiedź wydania kolejnych perełek które wyszły pod pióra Ester. Kobieta miała wybitny dar obserwacji i umiejętność przenoszenia tego na papier. Chociaż nie lubię opowiadań, to za sprawą tego klimatu, świetnego języka, genialnego humoru czytało mi się to po prostu świetnie.
Wam też gorąco polecam! Może i łatwo minąć ją w księgarni, nie jest to jakaś obszerna cegła, ale zaręczam Wam, że warto po nią sięgnąć i odkryć te światy, których już nie ma, kulturę, która jest tak daleko.