Codzienność nie zawsze jest taka jak w marzeniach. Wielu powie, że to przecież normalne, ponieważ życie to nie tylko spełnianie swoich pragnień, lecz również dążenia by je urzeczywistnić i kompromisy. W końcu człowiek nie żyje na bezludnej wyspie, chociaż można czasem mieć takie wrażenie, ale wśród innych ludzi i wzajemnego wpływu nie można wykluczyć. Czas szybko płynie i niekiedy dostrzegamy z opóźnieniem, że to,co było, a nawet wciąż jest ważne, jakoś zeszło na dalszy plan. Rzeczywistość niestety jest całkiem inna niż miała być. Dlaczego tak się dzieje? Co jest powodem, że jedna marzenia stają się faktem, a inne wciąż pozostają niedostępne? Czy można wciąż odsuwać swoje pragnienia i być szczęśliwym?
Marta powinna być szczęśliwa, w teorii wszystko jest prawie takie jak miało być. No właśnie to nieszczęsne \”prawie\”, tak jak w reklamie robi różnicę. Co jest więc nie takie jak chciała? Założyła rodzinę, ma cudowną córeczkę i męża, który realizuje się w pracy, gdzie tkwi haczyk? Kobieta chciałaby wreszcie zacząć pracować… Tylko tyle zapyta wielu? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie by również spełniała się zawodowo, tylko w praktyce nie jest już tak różowo. Rzeczywistość bywa monotonna, a życie rodzinne coraz bardziej przypomina samotną egzystencję z dzieckiem. Tu i teraz okazuje się być całkiem inne niż miało być, a wszyscy wokół biegną do przodu,rozwijają się, zdobywają kolejne szczyty swoich marzeń… Co może być receptą na monotonię dnia codziennego? Familijne spotkanie? Raczej nie o takim leku na szarość i powtarzalność marzyła Marta. Do tego niespodzianka ze strony męża, jaka okazują się jedynie zapowiedzią kolejnych. Codzienna jednostajność zaczyna być historią, no i jeszcze tajemnica, z kategorii tych ukrytych pod warstwą lat, jakie przeminęły. Okazuje się, że dawny dom rodzinny kryje sekret, a jego sedno stanowią splątane losy przodków nierozerwalnie związane ze starym młynem.
W takiej atmosferze to, co jeszcze nie tak dawno spędzało sen z powiek teraz jakoś odchodzi w cień, chociaż wciąż ważne Marta patrzy na ostatnie wydarzenia trochę inaczej. Rodzinny zjazd okazuje się nie takim złym pomysłem, a przy okazji daje możliwość poznania niezwykłych losów poprzednich generacji. Stare listy rzucają światło na przeszłość, ale czy wyjaśniają wszystko? Może tylko uchylają rąbka dawnych sekretów, a prawdę trzeba odkryć samemu? Jednak starsi nie są skorzy do zwierzeń, na wspomnieniach też nie można przecież do końca polegać. Co faktycznie miało miejsce wiele lat temu i jakie były tego konsekwencje? Pomiędzy przygotowywaniem rarytasów dla gości i zastanawianiem się nad przyszłością jest też czas na to, co wydawało się jedynie już mrzonką. Może tam, skąd kiedyś się uciekło, czeka coś więcej niż tylko stare sentymenty i dawno niewidziani znajomi?
\”Młyn nad Czarnym Potokiem\” ma w sobie coś z familijnej sagi, nie brak również w tej opowieści kulinarnego wątku o motywu obyczajowego. Anna Szepielak przedstawiła historię, która na pierwszy rzut oka wydaje się zwyczajną, w jakiej mało co może zaskoczyć. Jednak przeplatanie się tego, co miało miejsce w przeszłości i teraźniejszości, codzienności i tajemnicy sprzed lat okazuje się ciekawym materiałem na książkę. Na pierwszym planie są kobiece postacie, to wokół nich toczy się opowieść, one rozpoczynają oraz kończą ją. Jest jeszcze tajemnica rodzinna, która rozpoczyna się wraz z pierwszymi stronami i kończy się wraz z ostatnimi zdaniami, stanowiąc łącznik pomiędzy pokoleniami. \”Młyn nad Czarnym Potokiem\” nie ma szybkiej akcji i brak w niej nagłych zwrotów, ale nie one stanowią oś opowiadania, a całkiem coś innego. Pod tym co wydaje się zwyczajne kryje się czasem zupełnie inna rzeczywistość…
Katarzyna Pessel – Taki jest świat