Pęd życia, brak czasu
na pogłębione relacje z ludźmi, traumatyczne przeżycia, brak
czasu na odpoczynek – to tylko niektóre z wielu rzeczy, które mogą
wpłynąć negatywnie na samopoczucie. Gdy jesteśmy w nie najgorszej
kondycji psychicznej, prędzej czy później poradzimy sobie z
chandrą. Otrzemy łzy, podniesiemy głowę i znów będziemy gotowi
mierzyć się ze światem. Co jednak, gdy pojawi się ona – depresja?
Depresja to co innego niż chandra, chwilowy spadek nastroju czy
gorszy dzień. Depresja zalewa nas całych, powoduje, że widzimy
wszystko w ciemnych barwach, że uważamy, iż nie ma sensu
walczyć. Walka ze światem? Nie mamy siły otworzyć oczu, wstać z
łóżka, ubrać się czy umyć. Jedzenie wydaje się zbędnym
marnowaniem energii, której mamy tak mało. Usta nie chcą się
otworzyć, by powiedzieć cokolwiek. Zresztą, nie warto. Nic nie
warto. Chce się nie istnieć.
Jeśli czytaliście
świetną książkę Wszechświat kontra Alex Woods Gavine\’a
Extence\’a, być może się zdziwicie, że autor sięgnął tym razem
po taki temat. A może niekoniecznie, bowiem w tej, jak i w
poprzedniej powieści, autor porusza ważne problemy współczesnego
świata (tam: bycie odmieńcem i przekonanie, że ostatecznie wcale
nie jest to takie złe, tu: życie z depresją). Jednak podczas gdy
Wszechświat… był książką równocześnie melancholijną
i pogodną (sic!), tak Lustrzany świat Melody
Black ma zdecydowanie bardziej przygnębiający
wydźwięk.
Abby Williams myślała,
że to będzie zwykły dzień, jednak wszystko zmieniło się, gdy
znalazła trupa swojego sąsiada, Simona. Kobieta poszła po prostu
pożyczyć od mężczyzny puszkę pomidorów, jednak, co zrozumiałe,
widok, jaki zastała, zmienił bieg jej życia. Choć początkowo
wydaje się, że wydarzenie nie będzie miało wielkiego wpływu na
samopoczucie kobiety (wszak nie znała sąsiada zbyt dobrze, a
widok trupa nie jest może czymś przyjemnym, ale Abby udaje się
zachować zimną krew), z dnia na dzień z Abigail zaczyna się
dziać coś dziwnego. Obserwujemy ją w pracy (Abby pracuje dorywczo,
tworząc teksty do gazet), podczas niezbyt udanego wywiadu z poetką
Mirandą Frost i widzimy jak świat kobiety rozmontowuje się kawałek
po kawałku.
Abby ma wahania nastrojów
– raz jest rozstrojona, zdołowana i zrezygnowana, za chwilę pełna
energii, pomysłowa, z nadzieją patrzy w przyszłość. W takim
stanie uniesienia kontaktuje się z profesorem Cabornem, twórcą
terminu \”małpiego kręgu\”: mówiąc w skrócie, chodzi o
liczbę stosunków społecznych, z jakimi dana małpa jest w stanie
sobie poradzić. Oczywiście teoria ta ma przełożenie również na
ludzi. Profesor Caborn ustalił, że ludzie są w stanie utrzymać
maksymalnie 150 relacji. W większych grupach po prostu się gubią,
nie dają rady. Abby postanawia napisać o tym tekst i niewiele
przejmuje się tym, że naukowiec niezbyt entuzjastycznie podchodzi
do propozycji spotkania. Przecież może wszystko, prawda? Pomysł
jest świetny! Nie przejmując się kłopotami finansowymi, kupuje
obłędnie drogą sukienkę, przymusza profesora Caborna do
spotkania, a potem spędza noc w drogim hotelu. Dlaczego nie wraca do
domu? Bo Beck, jej chłopak, nie podziela jej entuzjazmu. Jak zwykle
jej nie rozumie, ale Abby mu jeszcze pokaże! A potem coś w niej
pęka… I trafia w miejsce, w którym poznaje Melody Black.
Fran nie miała czasu
zajmować się wiecznym melodramatem mojego życia emocjonalnego. Nie
rozumiała, dlaczego często zachowuję się bardziej jak dziecko niż
osoba dorosła, dlaczego nie jestem w stanie utrzymać pracy dłużej
niż kilka miesięcy, ciągle mam długi i z jednego złego związku
wpadam w kolejny, robiąc rzeczy, które w jawny sposób prowadziły
do samowyniszczenia. Nawet po diagnozie nie potrafiła zaakceptować,
że pewne rzeczy wymykają się spod mojej kontroli. Powiedziała mi,
że powinnam wziąć się w garść. To nie fair, stwierdziła,
sabotować tak własne życie, podczas gdy mnóstwo ludzi żyje w
nędzy i zabiłoby za możliwości, jakie otrzymywałam od losu.
Gavin Extence opisuje
bardzo ważny problem, problem zaburzeń depresyjnych. Abby cierpi na
chorobę afektywną dwubiegunową i mimo psychoterapii i wsparcia
Becka, nie potrafi sobie z tym poradzić. Wciąż zalicza wzloty i
upadki, a jej zachowanie jest poza jej kontrolą. Bo depresja nie
daje wyboru, nie pozwala wziąć się w garść – ona wyłącza
radość i odbiera życiu wszelki sens. Niestety wiem, o czym mówię
i może dlatego tak głęboko przeżyłam historię opisaną w
Lustrzanym świecie Melody Black. Nie wiem, co jest najgorsze
w tej chorobie, ale z pewnością jedną ze smutniejszych rzeczy jest
to, że zdrowi bliscy nie są w stanie zrozumieć chorego. Choć chcą
być obok, mogą mieć wrażenie, że są obojętni osobie pogrążonej
w smutku, bowiem albo nie przejawia ona żadnych emocji, albo
przejawia emocje negatywne, destrukcyjne. Najlepsze, co można
zrobić, to być, dbać oraz wysłać osobę na leczenie psychiczne i
psychiatryczne (farmakologiczne).
Gdzie przebiega
granica między człowiekiem normalnym a świrem? Myśląc o tym,
umacniałam się w przekonaniu, że zdrowie psychiczne jest jedynie
kwestią zachowania. Można by je mierzyć na podstawie czystości
włosów, mimiki i sposobów reakcji na szereg bodźców społecznych.
Wielką siłą tej
książki jest jej autentyczność. Choć historia Abby Williams i
Melody Black jest wymyślona, widać, że Gavin Extence zna dobrze
przedstawiony temat – w posłowiu przyznaje się do depresji i
uzależnienia od narkotyków. I choć uwolnił się od tego drugiego,
z depresją nie jest tak łatwo. Extence wciąż łyka prozac i stara
się utrzymać swe życie w równowadze, w czym pomaga mu żona.
Podziwiam go, że napisał tak szczerą i ważną dla siebie książkę.
Dla mnie także stała się ważna. Dziękuję.
Do końca nie byłam
pewna, bo nie towarzyszyły mi żadne emocje. Ludzie zazwyczaj
twierdzą, że depresja to posępny, mroczny nastrój. Nic bardziej
mylnego – jeśli ma kolor, to raczej szary. Lub jakiś odcień
beżowego.
Karolina Sosnowska