Nie przepadam za filmami o mafii. Jednak tym razem skusił mnie opis treści zawierający nazwisko Pablo Escobara. Czy wystarczyło to na rodzinny seans? O tym poniżej.
Lata 80 XX wieku. Agent FBI o swojsko brzmiącym nazwisku Bob Mazur otrzymuje ciężkie do wykonania w praktyce zadanie. Musi się wcielić w bogatego biznesmena, a następnie nawiązać kontakty z przestępczą siatką Pablo Escobara. Jak ma tego dokonać? Wabikiem ma być parnie brudnych pieniędzy i to dużych kwot. Starannie przygotowana mistyfikacja FBI z Boba Mazura czyni Roberta Musellę, bogatego przedsiębiorcę, człowieka wpływowego o licznych kontaktach i powiązaniach. Zadanie jest karkołomne. Na szali postawiony zostaje nie tylko sukces całej operacji, ale przede wszystkim życie wielu ludzi, w tym rodziny i przyjaciół agenta. Jeden błąd, nieopatrznie wypowiedziane słowo i wszystko może się zawalić.
Fabułę filmu oparto na prawdziwych wydarzeniach. Bob Mazur istnieje i żyje do dziś, jako tajniak pracował do emerytury. Rzeczywiście przez 5 lat wcielał się w Musellę i żył jak bogacz, nawiązując kontakty i starając się zdobyć zaufanie Roberto Alcaine\’a, bliskiego współpracownika Escobara. Jednocześnie cały czas starał się prowadzić normalne życie u boku żony Evelyn i dwójki ich dzieci. Z całą pewnością nie było łatwo oddzielić od siebie te dwa życia. Z jednej strony człowiek rodzinny, o łagodnym usposobieniu, musiał się pokazać jako bezwzględny biznesmen i człowiek bez skrupułów.
Sam pomysł, by zrobić z napisanej przez życie historii film, był dobry. Chwilami jednak brakowało napięcia, do którego przyzwyczaiło nas kino sensacyjne. Nie znajdziemy tu pościgów czy strzelanin. To raczej ten typ filmu, w którym bohater przenika do danego środowiska i się w nim obraca, bywa to tu to tam, poznaje ludzi i daje się poznać, jako zmanierowany bogacz. Wiadomo, że cała operacja trwała 5 lat, jednak podczas seansu nie czuje się upływu tego czasu, dla mnie wyglądało to raptem na kilka miesięcy.
Nie oceniałabym filmu zbyt surowo. Świetnie pokazano, jak żmudnym procesem jest przeniknięcie do danej grupy ludzi, w przypadku mafii, to ściśle zamknięty krąg. Wymaga to współpracy informatorów, dużych pieniędzy i bycia wiarygodnym, że już o posiadaniu zimnej krwi nie wspomnę. W tym filmie zabrakło mi jednak napięcia, jakie powinno towarzyszyć zadaniu tajnego agenta, tego dreszczyku, gdy wydaje się nam, że zaraz się wyda, że ktoś go zdekonspiruje. Nie było tutaj tego.
Dlatego właśnie pomimo oczywistych walorów, z seansu jestem średnio zadowolona. Wolałabym więcej wydarzeń w samej sferze dziania się, niż tylko słuchania, jak cała misja jest ważna i jak blisko celu są agenci. Z tego powodu film polecam tylko zagorzałym fanom opowieści o mafii. Pozostali widzowie mogą być trochę znudzeni.
Edyta Krzysztoń