Nieduża, krótka książeczka Grabowskiego – specjalisty od sztuki – zawiera zbiór opowieści poświęconych charakterystycznym obiektom kultury materialnej z epoki Polski Ludowej. Kto z nas, nawet urodzonych po upadku Muru Berlińskiego, nie słyszał o motorowerze \”Komar\”, o mikrusie i meduzie czy o telewizorze Belweder? PRL-owskie skrzynki na listy wciąż można znaleźć w wielu blokach (nawet tych zbudowanych już w latach dziewięćdziesiątych), a Osiedle Tysiąclecia stoi dziś jak kiedyś, tylko rzadziej wyłączają na nim prąd. Zbiór tekstów Grabowskiego opowiada o tym, co było i minęło, ale także o przedmiotach i miejscach, które wciąż bytują w polskiej świadomości. Opowieści autora trudno nazwać felietonami, należą raczej do rzadko uprawianego gatunku szkiców fizjologicznych – krótkich historii osnutych wokół konkretnego przedmiotu.
Poprzez rzecz Grabowski opowiada o czasach i ludziach. W każdym z tekstów obiekt jest tylko pretekstem do przedstawienia kawałka historii Polski Ludowej – zarówno w wymiarze ogólnym, jak i prywatnej historii zapamiętanej przez autora. Grabowski nie ubiera minionego ustroju w ładne słówka, pisze prosto, niekiedy potocznie, niekiedy z naturalistyczną wręcz dokładnością odzwierciedla zapamiętane z lat szczenięcych dialogi, ocierając się i o wulgarność. Ale dla tej książki to dobrze. \”Dizajn tamtych czasów\” jest wiernym i autentycznym świadectwem PRL-u widzianego oczami dziecka, nastolatka, młodego mężczyzny. Przeplata się perspektywa tamtego, dopiero wchodzącego w dorosłość autora, i autora współczesnego po latach analizującego i swoje wspomnienia, i kultowe obiekty Polski Ludowej.
Po opisie tej pozycji, zanim jeszcze zobaczyłam ją na własne oczy, spodziewałam się raczej wydawnictwa albumowego, z licznymi zdjęciami i mnóstwem informacji o konstrukcji, historii, przeznaczeniu poszczególnych obiektów. Skromny \”Dizajn tamtych czasów\” opatrzony bardziej rysunkami poglądowymi niż faktyczną wizualną dokumentacją może rozczarowywać. Ale tak naprawdę jego funkcją nie jest wygładzanie epoki, tylko opowiedzenie o niej takiej, jaką faktycznie była – niepozorna, szara, a jednocześnie w pewien niepojęty sposób fascynująca. I to właśnie zadanie publikacja Wojciecha Grabowskiego spełnia na medal.