Salem owiane jest dziwną aurą I z reguły kojarzy się z jednym ? z procesami kobiet, które oskarżono o czary. Co roku przyciąga rzesze turystów, a najwięcej ich odwiedza miasto w październiku, w Wigilię Wszystkich Świętych.
John Rafferty stoi przed trudnym zadaniem – w noc Halloween zostaje zamordowany zły chłopak z dobrego domu, a oskarżoną staje się Rose Whalen. Kilkanaście lat temu kobieta była cenioną badaczką, ale po wydarzeniach z pewnej nocy, kiedy zginęły 3 młode kobiety (które nazywały siebie Boginiami), oszalała. Dzieci i dorośli jej unikają, kiedy chodzi po ulicach miasteczka. Rose ma dziwne nawyki, opowiada bajki i banshee, magii, czarownicach, szuka drzewa wisielców. Po śmierci młodego chłopaka miejscowi to ją oznaczają na kozła ofiarnego.
Te kilkanaście lat temu, tej mrocznej i przerażającej nocy, przeżyła dziewczyna, córka jednej z zabitych kobiet. Callie Cahil wraca do Salem, do przeszłości, do Rose. Przy jej pomocy John Rafferty wraca do sprawy z przeszłości i krok po kroku odsłania kolejne tajemnice.
Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, gdy tylko pomyślę o Piątym płatku róży to wielowątkowość. W powieści Bruniony Barry wątków jest bardzo dużo, mniej lub bardziej przeplatają się z tym głównym. Każdy z nich jest ciekawy i co najważniejsze – dobrze zakończony, autorka nie zostawiła nic niewyjaśnionego. Czytając Piąty płatek róży miałam wrażenie, że wszystko było dobrze poukładane i zaplanowane; że autorka dużo czasu poświęciła na tworzenie fabuły. Lubię taką dokładność w książkach, sprawia mi przyjemność czytanie powieści nie chaotycznych. Wydawać by się mogło, że śledztwo, rozwikłanie sprawy z przeszłości to główny motyw tej historii, że wiedzie on prym. Nic bardziej mylnego – tylko czasami wychyla się na powierzchnie, większość czasu będąc gdzieś w tyle. Śledztwo jest tłem dla niektórych wydarzeń, ale cały czas płynie, toczy się swoim rytmem.
Na kartach powieści pojawia się wielu bohaterów. Obok Johna i Callie, którzy pretendują do miana głównych postaci, pojawia się Rose, żona Rafferty?ego, oraz inni, mniej lub bardziej znaczący mieszkańcy Salem, którzy w jakimś stopniu wpływają na fabułę. Bruniona Barry każdemu z nich poświęciła na tyle czasu, aby bardzo wyraźnie i dokładnie ich scharakteryzować. Tuż obok tych żyjących, pojawiają się postacie z przeszłości, które również w dużym stopniu wpływają na fabułę. Boginie, chociaż nie żyją od kilkunastu lat, wciąż są w pamięci bohaterów.
Są minusy? Owszem. Po pierwsze – przegadanie niektórych momentów, zbędne dialogi, które nic nie wnosiły do akcji książki. Pomimo, że powieść czyta się szybko, to przez jej objętość, męczy. Nie da się jej przeczytać na raz czy na dwa, to raczej dłuższa lektura, bo dość szybko można poczuć przesyt wątkami i bohaterami. Ja nie potrafiłam również zrozumieć traktowania magii i wróżb jako czegoś rzeczywistego. Nie należę do realistek, ale wywoływało to u mnie momentami irytacje. Bruniona Barry starała się przekazać swoim czytelnikom dużo emocji i nie brakuje ich w akcji książki, jednak nie zawsze wpływały na mnie, jako odbiorcę książki. Te wszystkie wady znacząco wpłynęły na odbiór tej historii.
Chociaż Piąty płatek róży ma wady, to intryguje i ciekawi. Na pewno innym spodoba się bardziej. Magia, tajemnica z przeszłości, śledztwo, miłość- to hasła, które zachęcą nie jedną osobę, aby sięgnąć po tę powieść.
Katarzyna Krasoń