A życie nie polega na cofaniu się, tylko na zawracaniu i wybraniu odpowiedniej drogi, gdy ścieżki prowadzą donikąd. (s. 13)
Kiedy poznajemy swoją drugą połówkę, żyjemy chwilą, przeżywamy wszystko ze zdwojoną siłą i patrzymy na świat przez różowe okulary. Tym bardziej, gdy ta kochana osoba otacza nas miłością i uwagą, nie podejrzewamy, że to może się skończyć, a w sercu pozostanie bolesna rana i brak chęci do życia.
Zuza od trzech lat próbuje zapomnieć o Adamie, który nagle wkroczył w jej życie i rozkochał w sobie. Poczucie bezpieczeństwa i szczęścia zniknęło wraz z chłopakiem, który bez słowa wyjaśnienia znika pewnego dnia z życia dziewczyny. Teraz w końcu postanawia wyrwać się z zawieszenia, w jakim trwa i zacząć nowy rozdział w swoim życiu i właśnie w tym momencie do jej świata ponownie wkracza Adam, który zrobi wszystko, by odzyskać miłość swojego życia.
Lubię książki Anny Dąbrowskiej, nie pisze schematycznie, zaskakuje i potrafi nieźle namieszać w życiu swoich bohaterów i sercach czytelników. Nie mogłam się doczekać powieści Jutro będziemy szczęśliwi, ale wiedziałam, że jest w świątecznym klimacie i trochę odłożyłam czytanie w czasie. Teraz książka jest już za mną i czas na opisanie wrażeń.
Życie stawia na naszej drodze wiele trudnych decyzji, a my musimy nauczyć się dokonywać tych właściwych wyborów. (s. 80)
Nie zdziwiło mnie, że historia od pierwszych stron wciąga i nie pozwala o sobie zapomnieć, to stały element powieści tej autorki. Jest jednak coś, co uległo zmianie, Jutro będziemy szczęśliwi pomimo trudnego wątku, okazała się być niezwykle ciepła i lekka. Anna Dąbrowska ukazała w tej książce swoje inne pisarskie oblicze. Mamy tutaj dużo łez, żalu, smutku, lęku i zawiści, ale więcej jest wiary w cuda, dobrych gestów, miłości, zaufania, magii zimy i świąt. Ta powieść ogrzewa serce, wywołuje uśmiech, ale dla mnie ma również bardzo ważny wydźwięk, bo doskonale rozumiem Adama, jego emocje i strach przed litością. To powieść pełna emocji, zaskakujących momentów i chwil wzruszeń.
Jak już wspomniałam wyżej, rozumiem Adama, to co czuł i z czym się zmagał. Tym bardziej że nie miał całego życia, jak ja, by oswoić się ze swoim losem i nauczyć żyć. On musiał nagle uświadomić sobie, że jego życie przed dniem, który wszystko zmienił nie powróci, a przed nim nauka funkcjonowania na nowo. Nie dziwi mnie, że bał się litości, trudno jest czasem uzmysłowić sobie, że nie litość kieruje ludźmi, gdy chcą pomóc i się zbliżyć. Nie byłam też zaskoczona buntem i rezygnacją. Nie tłumacze jego decyzji, ale rozumiem pobudki, którymi się kierował. Polubiłam też Zuzę, empatyczna, szczera, otwarta i potrafiąca wysłuchać. Podobało mi się jej podejście do Adama.
Nawet przez chwilę nie obawiałam się zawodu na tym tytule. Anna Dąbrowska za każdym razem potrafi całkowicie zdobyć moją uwagę, wzbudzić emocje i sprawić, że zżyję się z bohaterami. Tak było i tym razem, nie rozerwała mi serca, ale je rozgrzała i znalazła w nim swój kącik. Powieść napisana z dwóch perspektyw, dzięki czemu poznajemy dwa punkty widzenia i lepiej poznajemy postacie. Z zachwytem czytałam opisy przyrody i wyznań. Przepiękna zimowa opowieść.
Polecam Jutro będziemy szczęśliwi fanom autorki i wielbicielom powieści new adult, niezależnie od pory roku, chociaż przyznaję, że w okresie świątecznym czyta się jakby lepiej. Ciepła, urocza, magiczna.
Tworząc grafiki, w każdej chwili wiedziałem, że mogę odtworzyć coś od nowa, coś, co będzie lepsze i zachwyci. W życiu nie dało się wykasować wypowiedzianego słowa, wycofać gestu lub postąpić inaczej. Tutaj za każdy ruch płaciło się konsekwencjami, a ja nie chciałem niczego więcej spieprzyć w swoim życiu. (s. 204)
Irena Bujak