Ileż można się stresować pracą, nadganiać jeden projekt za drugim przed terminem, być zorientowanym, co się będzie dziać tydzień po tygodniu. Bieganina, masa obowiązków, a dodatkowo teraz ciągłe szukanie prezentów, świąteczne ogarnianie wszystkiego? A może by tak usiąść na moment i odetchnąć? Na przykład przy świetnej komedii ze Scarlett Johansson, Ostra noc?
Piątka przyjaciółek spotyka się na wieczorze panieńskim jednej z nich. A właściwie nie na wieczorze, a na weekendzie. Ale nie tylko rozpiętość czasowa odróżnia imprezę Jess od typowych wieczorów panieńskich. Tak, jasne, są śmieszne prezenty, masa alkoholu i dobrej zabawy, a i oczywiście najlepsze przyjaciółki z college?u. Jest wesoło, są śmieszki heheszki, nie mogłoby też zabraknąć striptizera. Tylko, że ten akurat jest trupem. A mówiąc konkretniej, zostaje zamordowany.
Ostra noc to typowy film-przerywnik. Jeśli potrzebujecie oderwać się od natłoku zdarzeń życia codziennego, szukacie czegoś co ot zabije trochę czasu, będziecie mogli się przy tym odprężyć, słowem, nie będzie wymagać od was podejmowania się głębokich filozoficznych czy moralnych rozkmin, to tak, można sięgnąć po film Lucii Aniello.
Reżyserka przedstawia widzom niby komedię, ale z wplecionymi scenami gniewu, smutku. Są momenty kryzysów, pojawiają się problemy i nieporozumienia pomiędzy bohaterkami, krąg przyjaciółek zaczyna się trząść w posadach, a jakby tego było mało w pewnym momencie zaczyna się robić niebezpiecznie. Tak, to dość schematyczny film, kolejny z tysięcy pokazujący, jak wielka siła tkwi w przyjaźni, jak swoich najwspanialszych przyjaciół poznaje się w sytuacjach dramatycznych. Klasyk. A jednak, jeśli ktoś poczuje ochotę na tego samego \”ducha\” filmowego tylko prezentowanego w innych okolicznościach, to jasne, fajnie się spędzi czas.
Nie ma tutaj co oczekiwać specjalnych umiejętności aktorskich, wielkich charakteryzacji, miesięcy przygotowywania się do swojej roli. Tu nie jestem w stanie oceniać aktorów i aktorek na więcej niż poprawnie. Tak, było w porządku, zarówno główna gwiazda produkcji, Scarlett Johansson, jak i pozostali. Nie chodzi o to, że było źle, to po prostu taki \”lekki\” typ filmów. Na jeden wieczór i tyle. Pooglądać, odprężyć się i zapomnieć.
Sam seans upływa szybko, przyjemnie. Ale nie przyciąga uwagi w stu procentach, spokojnie jest się w stanie wcisnąć pauzę, pójść po coś do picia, czy w ogóle podzielić sobie oglądanie na części, skończyć innego dnia. To po prostu film, który włącza się bardziej, by odpocząć niż dla samej fabuły. Ja sama już teraz wiem, że obejrzę Ostrą noc ponownie tylko, jeśli ktoś będzie ze mną chciał to obejrzeć pierwszy raz. Bo sama jako tako na powtórkę się nie zdecyduję. Było fajnie, ale minęło, po co do tego wracać? Tak można podsumować ten film. Większych emocji nie budzi, ale daje odpocząć.
Sylwia Niemiec