Nie od dziś wiadomo, że Tarryn Fisher pisze inaczej. Ciężko jest porównać jej książki do jakichkolwiek innych na rynku, gdyż wszystko, o czym pisze, przedstawia w inny sposób – zazwyczaj dość specyficzny. Ponadto porusza tematy, których większość pisarzy zwyczajnie się obawia i woli trzymać się z daleka. W przypadku twórczości Fisher zdecydowanie trzeba do tego przywyknąć. Jednak gdy to już Wam się uda… O tak, Moi Drodzy, wtedy sięgnijcie po \”Margo\”.
\”W Bone jest dom.
W domu mieszka dziewczyna.
W dziewczynie mieszka ciemność…\”
Życie Margo nigdy nie było takie jak jej rówieśników. Brak ojca w domu i matka, którą bardziej interesowała prostytucja niż własna córka bardzo wpłynęły na jej dorastanie. Tak naprawdę ma jedynie koleżankę Destiny, z którą lubi spędzać czas, oraz małą Nevaeh, którą widuje w autobusie, gdy dziewczynka jedzie w odwiedziny do babci.
Gdy pewnego dnia spotyka się z Judahem, chłopcem jeżdżącym na wózku z powodu paraliżu, udaje im się zaprzyjaźnić. Rozumieją się bez zbędnych słów, jednocześnie zachowując w swojej relacji wiele sarkastycznego humoru.
Niespodziewanie w miasteczku rozchodzi się wstrząsająca wieść o śmierci Nevaeh, która mocno uderza w Margo. Dziewczyna postanawia przeprowadzić własne śledztwo.
Margo. Tytułowa Margo to największy plus tej powieści. W sumie na równi z Judahem. Obydwojgu współczułam podczas lektury, ale to z Margo wszystko przeżywałam. Rozumiałam jej emocje, chociaż nigdy nie miałam takiej sytuacji w domu, co ona – na całe szczęście. Nigdy nie zrozumiem chyba do końca psychiki alkoholika i mam nadzieję, że nigdy nie doświadczę też takiego problemu z kimś bliskim lub w rodzinie.
Wierzcie mi – czułam ból Margo, gdy musiała wracać do matki lub bała się o własne zdrowie w związku z jej chorymi pomysłami na karanie córki za to, że np. w ogóle chciała się wykąpać. Nie wiem, co ta kobieta miała w głowie, ale to było po prostu straszne, momentami miałam ciarki na skórze. Dlatego bardzo mocno cieszyłam się, gdy spotkała Judah. Widziałam, że ten chłopak na pewno zaskoczy jeszcze czytelnika, podobnie jak sama Margo.
Nie powiem Wam, czy te emocje się zmieniły wraz z czytaniem, niemniej wierzcie mi, że Tarryn Fisher poszła na całość i przyszykowała nieco psychodeliczny rollercoaster emocji, który zostaje w pamięci – w mojej zapisał się jako najlepsza powieść jej autorstwa.
Zbliżając się do końca – ta okładka! Po prostu cudo! Kolory, zagmatwanie esów-floresów na wysokości głowy dziewczyny… Mega dobry pomysł. Chociaż oryginalna podoba mi się bardziej pod kątem wykonania.
Podsumowując, \”Margo\” to jak dotąd moja ulubiona książka autorstwa Tarryn Fisher, dzięki której już wiem, że będę sięgać po kolejne.
Natalia Pych