Od jakiegoś czasu, powoli i stopniowo przekonuję się do komiksów. Buduję małą biblioteczkę, chociaż robię to dosyć opornie. Jeśli będziecie mieli jakąś polecankę, coś, co zmieni moje podejście do powieści graficznej, bardzo proszę o kontakt. Zobaczyłam zapowiedź komiksu Loteria, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Marginesy i nie miałam żadnych skojarzeń. Okazuje się jednak, że opowiadanie Shirleya Jacksona jest kultowe i ono raz, że ma hasło w Wikipedii, to wzbudziło w swoim czasie ogromną dyskusję. Wnuk autorki postanawia przenieść opowiadanie babki w świat współczesny, odświeżyć, dać mu nowe życie i pokazać w wersji rysowanej. Nie czytałam tego opowiadania, czy ono jest przetłumaczone? Chętnie bym skonfrontowała moje uczucia z pierwowzorem. Wydaje mi się, że takie statyczne opowiadania ciężko przenieść i zamienić w obrazki. Może nawet nie chodzi o statyczność, co o to, że opowiadania składa się z opisów, pewnie autor słowami maluje nastrój. Czy można narysować atmosferę grozy?
O co chodzi w tym opowiadaniu. Mamy pełnię lata, jest czerwiec, z nieba leje się żar, a lokalna społeczność zbiera się, by wziąć udział w Loterii. Loteria jest tradycją, gromadzi wszystkich mieszkańców i chociaż w sąsiednich miejscowościach powoli odchodzi się od tej tradycji, to tutaj wciąż uważa się, że loteria ma gwarantować obfite żniwa. Każda z rodzin wrzuca do specjalnego pudełka, które cały rok czeka na ten dzień ukryte i zabezpieczone, po kartce, na jednej z kartek jest plama. Rodzina, która wyciągnie kartkę z plamą. Wygrywa. Ha! A nagroda jest szczególna, później członkowie rodziny, która wyciągnęła ów los, ciągnie losy dalej, aż jeden z członków wyciągnie kartkę z plamą, wtedy społeczność ukamienuje zwycięzcę. Koncepcja kozła ofiarnego pokazana w małej społeczności. Powiem Wam, że koniec tego komiksu mnie dosłownie poraził.
Na pytanie ze wstępu, czy można narysować atmosferę grozy, odpowiem – tak zdecydowanie tak, możemy nie znać finału, nie wiemy jak to się skończy, a jednak ta kreska wprowadza taką atmosferę niepokoju. Ja na początku miałam skojarzenia z socrealizmem, że to taki niby prosty rysunek, ale jednak nie prostacki, ma sporo detali. Dbałość o naśladowanie rzeczywistości, ale coś wprowadza taką atmosferę, że coś się wydarzy, ale się nie spodziewałam, że finał zrobi takie mocne wrażenie. Czyta się tę książkę bardzo szybko, a jednak ona siedzi w człowieku i tak trochę męczy.
Katarzyna Mastalerczyk